W kwietniu w rękach nierezydentów znajdował się rządowy dług denominowany w koronach wart ponad 350 mld koron (14,4 mld USD), o 70 proc. więcej niż rok wcześniej. Duże zainteresowanie inwestorów zagranicznych przyczyniło się do tego, że rentowność czeskiego długu o zapadalności trzyletniej lub krótszej znalazły się poniżej zera. Rentowność czeskich obligacji dziesięcioletnich spadła zaś przez 12 miesięcy z 1,28 proc. do 0,45 proc.
Dlaczego duży napływ pieniędzy na czeski rynek obligacji może być zagrożeniem? CNB wskazuje, że rosnący udział cudzoziemców na tym rynku sprawia, że czeskie obligacje mogą stać się bardziej wrażliwe na globalne zawirowania, a to stanowi zagrożenie dla krajowych inwestorów posiadających w swoich portfelach takie papiery.
Analitycy wskazują, że duże zainteresowanie czeskimi aktywami ze strony inwestorów zagranicznych ma związek z ich oczekiwaniami, że CNB będzie w ciągu kilku miesięcy lub kwartałów zmuszony przestać bronić kursu minimalnego korony wobec euro. Kurs ten ustalono w listopadzie 2013 r. na ok. 27 koron za 1 euro i zgodnie z zapowiedziami banku centralnego ma być broniony co najmniej do końca 2016 r. Obronie przed aprecjacją służą zarówno interwencje na rynku walutowym, jak również ultraniskie stopy procentowe. (Główna stopa CNB wynosi obecnie zaledwie 0,05 proc.). Inwestorzy wątpią, że starczy mu sił na obronę waluty i stąd bardzo niska rentowność czeskich dziesięciolatek.