Wie coś o tym Samantha Huggins z nowojorskiego banku Citigroup. Okazuje się, że ludzie są bardziej przydatni niż algorytmy, kiedy w grę wchodzi handel dużymi pakietami akcji. Wprawdzie znalezienie przez telefon kupca bądź sprzedawcę oraz sfinalizowanie transakcji w takim przypadku jest początkowo droższe, ale dzięki temu można uniknąć pułapek związanych z wykorzystaniem robotów, które godzinami a nawet cały dzień mogą szatkować duży pakiet na drobniejsze porcje. Huggins, która ma 18-letnie doświadczenie w branży, jest przekonana, że daje jej to przewagę nad komputerami.
-W rzeczywistości transakcje realizowane przez człowieka redukują koszty - twierdzi Huggins pełniąca w Citigroup funkcję dyrektora zarządzającego. - Gdyby to nie redukowało kosztów inwestorów bylibyśmy bandą dinozaurów - zapewniała podczas konferencji w londyńskim centrum finansowym Canary Wharf."
Jak dotąd ta nisza powiększa się mimo technologicznej ofensywy. W Europie udział klasycznych traderów w obrocie blokami akcji pojedynczej spółki wzrósł do około 51 proc. co jest pierwszą taką zwyżką od dekady, wynika z danych firmy Greenwich Associates. W Stanach Zjednoczonych ten udział wynosi 55 proc. Jednocześnie powiększa się grono takich specjalistów (sales traders), których zadaniem jest znajdowanie klientów gotowych sprzedać czy też kupić duży pakiet akcji.
To godne podkreślenia zjawisko zważywszy, że banki europejskie i amerykańskie w ostatnich kilku latach zlikwidowały tysiące etatów.
Jednak tego rodzaju usługi nie są dla każdego inwestora. W przypadków banków takich jak Citigroup dotyczy tylko klientów o najbardziej wypchanych portfelach, W ostatnich latach aktywa w zarządzaniu w globalnych firmach inwestycyjnych od dna kryzysu finansowego zwiększyły się o 8 proc. do rekordowej sumy 74 bilionów dolarów w 2014 roku. wynika z danych Boston Consulting Group.