Przed wybuchem światowego kryzysu Gazprom był powszechnie postrzegany jako potężny koncern zdolny skutecznie walczyć nie tylko z zagraniczną konkurencją, ale nawet z całymi państwami. Jego kapitalizacja sięgnęła w maju 2008 r. rekordowego poziomu 369 mld USD. Później jednak przyszedł okres kiepskiej koniunktury na rynkach paliwowych. Ceny gazu spadały, a Gazprom negatywnie odczuwał skutki zaostrzenia unijnych regulacji uderzających w monopolistyczne praktyki w branży energetycznej. Spółka wciąż pozostaje graczem, z którym wszyscy w branży się liczą, ale jest już tylko cieniem dawnej potęgi. Kurs jej akcji spadł na giełdzie w Moskwie przez ostatnie 12 miesięcy o 7 proc. W tym czasie papiery Rosnieftu zyskały 49 proc., a Sbierbanku aż 92 proc.
Sbierbank jest nie tylko największym rosyjskim bankiem, ale też uznawanym za jeden z najzdrowszych. Choć jest obłożony międzynarodowymi sankcjami (w odróżnieniu od np. Gazpromu), to w drugim kwartale zwiększył swój zysk netto prawie trzykrotnie, do 145 mld rubli (2,2 mld USD). To był rekordowy wynik kwartalny, któremu towarzyszył spadek odsetka złych długów w portfelu kredytowym do 4,9 proc. Wyniki Sbierbanku kolejny raz okazały się lepsze od prognoz analityków.
Gazprom nie opublikował jeszcze wyników za drugi kwartał, ale w pierwszych trzech miesiącach roku (raport przygotowany według międzynarodowych standardów księgowości opublikowano dopiero na początku sierpnia) odnotował spadek zysku netto o 5,2 proc., do 362,2 mld rubli. Koncern wciąż więc odczuwa skutki spadku cen gazu na światowych rynkach.