Większość europejskich i azjatyckich indeksów giełdowych umiarkowanie zyskiwała, niektóre z nich ponad 1 proc. Niemiecki DAX rósł w poniedziałek nawet o 1,9 proc., a polski WIG20 zyskiwał do 1,8 proc. Sesja w USA zaczęła się od zwyżek. Czy to jednak już koniec korekty? Analitycy wypowiadają się na razie ostrożnie.

– Mamy z pewnością „byczy" początek tygodnia i możemy zobaczyć dalszą pozytywną dynamikę. Kontrakty na indeks zmienności VIX są niżej, a to jest dobrym wskaźnikiem tego, jak czują się inwestorzy na rynkach – twierdzi David Madden, analityk z CMC Markets. Wspomniany indeks VIX, zwany indeksem strachu, spadł w poniedziałek rano do 26 pkt, gdy w zeszłym tygodniu dochodził do 50 pkt. Odzwierciedla on przewidywaną zmienność na rynkach akcji, a przed korektą wielu inwestorów lokowało pieniądze w instrumentach finansowych pozwalających zarabiać na niskiej zmienności (i przynoszących spore straty przy nagłych skokach VIX).

Mniej niż połowa korekt na rynku akcji przekształca się w rynek niedźwiedzia. A jeśli już tak się dzieje, to towarzyszą temu zwykle obawy związane z recesją. Tym razem obaw przed recesją w USA i innych kluczowych gospodarkach nie ma. Ta korekta wyróżnia się jednak swoją gwałtownością. W ciągu niecałych dwóch tygodni amerykańskie indeksy giełdowe straciły po ponad 10 proc. od swoich historycznych szczytów. Ostatni raz coś takiego się zdarzyło w 1928 r., podczas korekty, do której doszło na ponad rok przed wybuchem wielkiego kryzysu. Czy jest jeszcze pole do dalszych spadków? Współczynnik c/z dla akcji spółek z indeksu S&P 500 (licząc dla prognozowanych zysków) spadł z ponad 20 pod koniec grudnia do 16,8 w poniedziałek. Podczas dwóch ostatnich korekt spadł średnio do 15,5. By znów dojść do takiego poziomu, S&P 500 musiałby spaść od piątkowego zamknięcia o około 8 proc. Podczas korekty trwającej od maja 2015 r. do lutego 2016 r. S&P 500 zniżkował o 14,2 proc., a podczas korekty od kwietnia 2011 r. do października 2011 r. spadł o 19,4 proc.

– Spodziewamy się w krótkim terminie dużych zawirowań. Trzymamy się jednak tego, że następny rynek niedźwiedzia będzie wywołany oczekiwaniami końca cyklu biznesowego. Możemy teraz być w późnej części cyklu, ale nie spodziewamy się, by jego zakończenie były rychłe. Światowa gospodarka jest silna, a wiele spółek publikuje solidne wyniki, więc jest to okazja do zakupów. Okresy korekt i niepewności bywają nieprzyjemne, ale nie są niczym niezwykłym. Niezwykłe jest raczej to, że tak dużo czasu minęło od ostatniej korekty – uważa Richard Stammers, strateg z European Wealth Group.

W tym tygodniu inwestorzy będą zwracali uwagę m.in. na środowe dane o inflacji w USA. Jeśli przyspieszy ona bardziej, niż się przewiduje, może to być impulsem do dalszej wyprzedaży. HK