W zeszłym tygodniu turecki bank centralny podjął decyzję o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian. Ekonomiści oczekiwali jednak, że bank podniesie stopy, aby zwalczyć inflację. Dlatego informacja ta zaniepokoiła inwestorów, powodując gwałtowny spadek wartości liry o 3 proc. wobec dolara.
Inflacja w Turcji wynosi obecnie 15 proc. To najwyższy poziom od stycznia 2004 r., znacznie przekraczają wskazany przez bank centralny próg 5 proc.
Inwestorzy niepokoją się również o decyzje ponownie wybranego na prezydenta Recepa Erdogana, który w przeszłości nazywał siebie „wrogiem stóp procentowych". Pogłębił on obawy dotyczące możliwego wpływu władzy na politykę banku centralnego, powołując swojego zięcia na ministra finansów. Jednak, jak podaje CNBC, minister finansów publicznie stwierdził, że nie będzie walczył z rynkami, dając inwestorom nadzieję, że decyzje będzie podejmować w oparciu o realia ekonomiczne, a nie polityczne.
Kolejne niepokojące doniesienia pochodzą z USA. Prezydent Donald Trump zagroził bowiem na Tweeterze, że nałoży na Turcję ogromne sankcje za uwięzienie amerykańskiego pastora.
Rynki wschodzące na całym świecie są pod presją, ale analitycy ostrzegają, że Turcja jest szczególnie podatna na zagrożenia i może teraz zmierzać ku kryzysowi walutowemu. Gospodarka turecka zanotowała 7,4 proc. wzrostu w I kwartale. Jednak, jak zauważają analitycy, wzrost ten w dużej mierze był napędzany przez zagranicznych inwestorów, którzy jednak zaczynają czuć niepewność co do polityki monetarnej. – Ryzyko związane z kryzysem, a ostatecznie z programem pomocowym MFW, z pewnością będzie rosło – twierdzi Mujtaba Rahman z w firmy doradczej ds. ryzyka politycznego Eurasia Group.