- Będziemy przyglądać się transakcjom, które będą nam proponowane – mówi Tenate Phutrakul, dyrektor finansowy ING Group, w rozmowie z Bloombergiem. Kilka dni wcześniej Ralph Hamers, prezes holenderskiej grupy, powiedział, że jego instytucja będzie przyglądać się przejęciom w krajach, w których już działa.
Tenate odmawia jednak komentarza dotyczącego bezpośrednio Commerzbanku. Pod koniec kwietnia, gdy okazało się, że rozmowy między tą instytucją a Deutsche Bankiem w sprawie połączenia zakończyły się fiaskiem, pojawiły się nieoficjalne informacje, że Commerzbankiem zainteresowani są Holendrzy z ING Group (wymieniano też włoski UniCredit i hiszpański Santander). Podobno Hamers już skontaktował się z Martinem Zielke, prezesem Commerzbanku, aby rozpocząć dyskusje w sprawie fuzji. Niemiecki rynek jest największy dla ING Group pod względem liczby klientów (ma ich tam 9 mln), to trzeci co do wielkości gracz na w tym kraju, ma ponad 160 mld euro aktywów. – Więc naturalne jest, że będzie się mu przyglądał – uważa Jason Kalamboussis, analityk KBC.
Phutrakul uważa, że transgraniczne fuzje bankowe w Europie będą trudne tak długo, dopóki nie będzie paneuropejskiego systemu gwarantowania depozytów w ramach unii bankowej. Zaznacza, że w Niemczech jego grupa skupiała się do tej pory na rozwoju organicznym. – Udawało nam się w dobrym tempie pozyskiwać klientów, radzimy sobie całkiem dobrze na tym rynku - dodaje. Commerzbank ma w Niemczech około 1 tys. placówek, co może nie odpowiadać ING, skupionemu przede wszystkim na bankowości elektronicznej. Przedstawiciele holenderskiej grupy wskazują, że nie chcą pozyskiwać klientów kosztem rozbudowy sieci oddziałów.
Każda transakcja dotycząca Commerzbanku wpłynęłaby prawdopodobnie także na polski rynek bankowy. Ten wicelider niemieckiego sektora bankowego jest głównym akcjonariuszem mBanku, czwartego co do wielkości aktywów gracza w Polsce (ma blisko 70 proc. jego akcji wartych na GPW około 13 mld zł). Gdyby to ING Group przejął Commerzbank, nastąpiłoby najpewniej połączenie w Polsce banków tej instytucji (czyli mBanku i ING Banku Śląskiego, piątego gracza na naszym rynku). Powstałby wtedy wicelider polskiego sektora z aktywami sięgającymi blisko 300 mld zł (liderem jest PKO BP mający 326 mld zł aktywów). Gdyby to UniCredit przejął Commerzbank, wtedy wróciłby na polski rynek po dwuletniej przerwie (w 2017 r. musiał sprzedać Pekao) i prawdopodobnie zachowałby mBank (sytuacja UniCreditu poprawiła się i konieczność sprzedaży polskiego banku jest mniej prawdopodobna).