Isshu Sugawara, minister przemysłu i handlu, musiał złożyć dymisję po tym, jak okazało się, że rozdając datki, złamał przepisy o finansowaniu kampanii wyborczej. Jego przewinienie polegało na tym, że rozdawał mieszkańcom swojego okręgu wyborczego melony i kraby oraz że jego sekretarka złożyła drobną pieniężną ofiarę podczas pogrzebu. Katsuyuki Kawai, minister sprawiedliwości, też złożył dymisję, bo okazało się, że podczas kampanii wyborczej rozdawał ziemniaki, kukurydzę i mango. W japońskiej kulturze nawet drobny podarek obliguje obdarowanego do odwdzięczenia się (no, chyba że prezent jest elementem przeprosin). Regulatorzy są więc bezwzględni w ściganiu polityków rozdających swoim wyborcom jakiekolwiek drobne podarunki. Jest to uznawane za kupowanie głosów. Składanie przez polityków datków pieniężnych na ślubach i pogrzebach jest jednak dozwolone, o ile politycy robią to osobiście.