Po poniedziałkowej euforii, gdy WIG20 zyskał ponad 3 proc. i znów znalazł się powyżej 2500 pkt, przyszło schłodzenie nastrojów. Wtorkowe notowania przebiegały już w zdecydowanie spokojniejszej atmosferze, a ostatecznie zakończyły się zwycięstwem niedźwiedzi. Rynek miał jednak też swoich bohaterów.
Start notowań przyniósł pierwsze cofnięcie, ale byki szybko też wyprowadziły kontrę i otworzyła się szansa na kolejną wzrostową sesją na GPW. Uwaga rynku koncentrowała się głównie na spółkach energetycznych. Znów bowiem mieliśmy sagę związaną z wydzieleniem aktywów węglowych ze spółek energetycznych, które zapowiedziała minister przemysłu Marzena Czarnecka mimo tego, że przecież jeszcze nie tak dawno twierdziła coś innego. To doprowadziło do mocnych, nawet dwucyfrowych, wzrostów cen akcji spółek energetycznych. W gronie największych firm liderem wzrostów była PGE.
Czytaj więcej
Indeksy spółek energetycznych rosną podczas dzisiejszej sesji giełdowej nawet o blisko 10 proc. To efekt zapowiedzi minister przemysłu Marzeny Czarneckiej, która wbrew wcześniejszym swoim wypowiedziom opowiedziała się, za „twardym” wydzieleniem elektrowni węglowych ze spółek energetycznych.
W miarę upływu czasu skala zwyżek zaczęła jednak topnieć i w drugiej połowie dnia WIG20 walczył głównie o to, by utrzymać się nad kreską. Ostatecznie ta sztuka mu się jednak nie udała i nasz flagowy indeks spadł o 0,4 proc. Był to jeden z najsłabszych wyników w Europie, gdzie przeważały jednak wzrosty.
WIG20 wykonał krok w tył
WIG20 we wtorek złapał więc lekką zadyszkę, ale na razie wciąż utrzymuje się powyżej 2500 pkt. Handel na GPW wciąż kręci się w najlepsze. Obroty podczas wtorkowej sesji wyniosły prawie 1,6 mld zł. W najbliższych dniach byki muszą jednak potwierdzić, że poniedziałkowy rajd w górę nie był tylko dziełem przypadku.