A było już tak pięknie. Po poniedziałkowych wzrostach, dzięki którym WIG20 po raz pierwszy od dłuższego czasu zamknął notowania powyżej 2500 pkt wydawało się, że nasz rynek wrzuca piąty bieg. Potwierdzać to mogła długa część wtorkowych notowań. Problem jednak w tym, że bykom nie udało się dowieźć zwycięstwa do końca. W trybach tej maszyny pojawił się piasek.
WIG20 co prawda we wtorek nie prezentował się tak mocno, jak w poniedziałek, ale w ciągu dnia zyskiwał około 0,7 proc. dzięki czemu oddalał się od okrągłego poziomu 2500 pkt. Motorem napędowym rynku była przede wszystkim spółka KGHM, która kolejną sesję z rzędu wyraźnie zyskiwała na wartości. Błyszczeliśmy dzięki temu na tle największych europejskich giełd, które traciły na wartości. Piękny sen trwał jednak tylko do czasu...
O ile KGHM w drugiej części dnia dał radę jeszcze przyspieszyć, tak inne spółki, a w szczególności banki, wchodzące w skład WIG20 zaciągnęły hamulec ręczny. Pomogli w tym Amerykanie, którzy dzień na Wall Street zaczęli od spadków. To sprowokowało korektę również na GPW. WIG20 ostatecznie stracił prawie 1,3 proc. Sam branżowy indeks WIG — Banki został przeceniony o aż o 2,7 proc.
Gwiazdą ostatnich sesji jest wspomniany już KGHM. Tylko we wtorek zyskał on na wartości 8,7 proc. i zamknął notowania powyżej poziomu 140 zł za jedną akcję. W WIG20 błysnęło także JSW, które urosło o 3 proc.