Poranek maklerów – Korekta trwa. WIG20 w tydzień spadł o 3,5 proc.

W piątek Warszawa była najgorszym rynkiem w Europie. WIG20 spadł o niemal dwa procent i zamknął się na okrągłym poziomie 2035 pkt. mWIG40 stracił 0,9 proc., a najmniejsze spółki średnio 0,2 proc. Obroty na całym parkiecie wyniosły 830 mln zł. WIG20 w skali tygodnia spadł o 3,5 proc. Czy będzie testował 2000 pkt.? DAX 40 zniżkował o 1 proc., CAC 40 o 0,6 proc.

Publikacja: 26.06.2023 09:02

Poranek maklerów – Korekta trwa. WIG20 w tydzień spadł o 3,5 proc.

Foto: AdobeStock

Korekta trwa również w USA, gdzie S&P 500 został przeceniony przed weekendem o 0,8 proc. Nasdaq 100 i Nasdaq Composite zniżkowały po 1 proc. Pole oddaje również Nikkei 225. Dzisiaj stracił 0,2 proc.

W poniedziałek poznamy niemiecki wskaźnik Ifo i polską stopę bezrobocia.

Strach przed recesją

Ignacy Budkiewicz, BM BNP Paribas Bank Polska

Piątkowa sesja na rynkach bazowych odzwierciedlała dominującą obecnie narrację o nadchodzącej globalnej recesji. Główny indeks Starego Kontynentu – DAX stracił 0,99%, a amerykański S&P 500 zniżkował o 0,77%. Jeszcze większa skala przeceny dotknęła indeks polskich blue chips (-1,95%), podczas gdy indeks podmiotów z drugiej linii stracił 0,88%, co może świadczyć o odpływie zagranicznego kapitału.

W weekend w mediach pojawiły się doniesienia z Rosji o buncie jednostki najemników – Grupy Wagnera przeciwko obecnie urzędującej władzy i jej marszu na Moskwę. Ostatecznie, wewnętrzny konflikt został zażegnany jednak rzuca pozytywne światło w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę. Poranne zamknięcie giełdy w Japonii oraz neutralne kwotowania kontraktów na największe światowe indeksy giełdowe sugerują spokojny początek handlu.

W pierwszej części tygodnia opublikowany zostanie szereg danych w Stanach Zjednoczonych, jednak będą to raczej informacje o drugorzędnym znaczeniu dla rynku. W Niemczech w poniedziałek zaprezentowany zostanie przygotowywany przez instytut Ifo czerwcowy indeks koniunktury. Dopełni on obrazu niemieckiej gospodarki w drugim kwartale.

Pod koniec tygodnia zarówno w Polsce jak i strefie euro inwestorzy poznają czerwcowe szacunki inflacji, które w większym stopniu powinny przykuć uwagę obserwatorów. Dane o poszczególnych krajach wspólnego obszaru walutowego zaczną spływać już w czwartek, natomiast w piątek opublikowany zostanie wynik dla całej strefy euro. Inflacja bazowa w zachodniej Europie to jedna z głównych przyczyn, dla których Europejski Bank Centralny utrzymuje jastrzębi kurs. Wydaje się, że europejskie władze monetarne podniosą stopy procentowe przynajmniej jeszcze raz, najprawdopodobniej już na najbliższym posiedzeniu w lipcu.

Także GUS przedstawi w piątek wstępny szacunek inflacji w czerwcu. Prognozy ekonomistów BNP Paribas wskazują, że ceny w ramach całego koszyka CPI mogły w tym miesiącu nie ulec zmianie. W efekcie przewidują oni, że dynamika cen dóbr i usług konsumpcyjnych w Polsce po raz kolejny zwolniła, tym razem do około 11,5% r./r. z 13% w maju.

Najsłabszy tydzień od marca, rynek lekceważy „pucz”

Kamil Cisowski, DI Xelion

Piątkowa sesja okazała się na globalnych rynkach akcji scementowaniem najsłabszego od marca tygodnia, przynosząc pogłębienie trwającej od poniedziałku korekty. Próby odbicia były w Europie dość nieśmiałe i niemal nigdzie nie przyniosły testu poziomów neutralnych. Przed rozpoczęciem sesji w USA rozpoczęły się spadki, a chociaż po otwarciu zostały zredukowane, stopy zwrotu i tak wahały się od -0,34% (Stoxx 600) do -1,06% (IBEX). Nastrojów z pewnością nie poprawiały dane o PMI – co rzadko się zdarza, dosłownie wszystkie wskaźniki były słabsze od oczekiwań (zarówno w przemyśle, jak i sektorze usługowym). Na poziomie strefy euro zobaczyliśmy spadek przemysłowego PMI z 44,8 pkt. do 43,6 pkt., a usługowego z 55,1 pkt. do 54,4 pkt.

Słabość Chin ewidentnie zaczyna mieć skutki dla europejskiej gospodarki, co rodzi pytania, czy Europejski Bank Centralny faktycznie będzie mógł sobie pozwolić na zacieśnienie w skali, którą sugerowali członkowie Rady w ostatnich wypowiedziach. Rentowności niemieckich obligacji 2-letnich spadały w piątek o około 10 pb. (do 3,15%). Gwałtownie osłabił się kurs euro – EUR/USD zanurkował z poziomów powyżej 1,0950 do 1,0850 i dopiero tam znalazł grunt, odbijając do okolic 1,09 po słabych danych z USA (PMI w amerykańskim przemyśle spadł z 48,3 pkt. do 46,3 pkt.) .

Wyprzedaż w Polsce była nawet silniejsza – WIG20 spadł o 1,95%, mWIG40 o 0,88%, a sWIG80 o 0,17%. Podobnie jak w Europie, bardzo wyraźnie przeceniały się banki (-3,07% na poziomie sektora), słabość Hongkongu, a w konsekwencji miedzi uderzała w KGHM (-3,48%), pod presją znajdował się Orlen (-1,75%).

Przez dużą część sesji w USA wydawało się, że Amerykanie zawalczą o powtórkę z czwartku, gdy mimo bardzo słabego początku dnia indeksom udało się wymazać straty, ale w ostatnich godzinach handlu przewagę ponownie zyskała podaż – S&P 500 skorygował się o 0,77%, a Nasdaq o 1,01%. Realizowano zyski z Tesli, ale na razie trudno ocenić, czy mamy do czynienia z czymś więcej niż chwilowym przystankiem. Inwestorzy detaliczni agresywnie kupują, zgodnie z wyliczeniami JP Morgana od wtorku do wtorku nabyli akcje za 4,4 mld USD, co mieści się na poziomie dwóch odchyleń standardowych od średniej. Na poziomie zagregowanym od środy ewidentnie było widać odpływy, ale po 40 proc. wzroście momenty zawahania są czymś całkowicie naturalnym, dopiero obecny tydzień ujawni, czy po lekkiej korekcie nie pokaże się nowy popyt. Lęk przed spadkami po takich wzrostach jest naturalny, co nie zmienia faktu, że w latach, gdy S&P 500 rósł o co najmniej 10% w pierwszej połowie roku, jego wyniki w drugiej drastycznie wykraczały ponad średnią – ostatni rok, gdy po takim ruchu widzieliśmy od lipca do grudnia spadki to niesławny 1987 r. Później jedenastokrotnie wzrosty były kontynuowane, a z wyjątkiem 1988 r. (+1,5%) ich dynamika była średnio około dziesięciopocentowa. Nie oznacza to oczywiście, że zwyżki były nieprzerwane – dość częsty jest schemat, w którym w III kwartale następuje przystanek, a silny ruch w górę rozpoczyna się ponownie w październiku.

W godzinach porannych indeksy azjatyckie lekko spadają, ale ewidentnie większy wpływ ma na to zachowanie Europy i USA w piątek niż weekendowe wydarzenia w Rosji. Czymkolwiek był „bunt Prigożyna”, w żadnej klasie aktywów nie widać na niego reakcji, nawet notowania ropy są niemal takie jak w piątek, minimalnie umacnia się złoto, ale w sposób całkowicie spójny z lekką korektą dolara. Notowania kontraktów na europejskie i amerykańskie indeksy dają szanse na odreagowanie ubiegłotygodniowych spadków. Poniedziałek, jak zazwyczaj, nie będzie obfitował w istotne wydarzenia, ale w Sintrze będzie wypowiadała się C. Lagarde. Poza tym poznamy odczyt niemieckiego Ifo. Przebieg tygodnia będzie w dużej mierze zależał od danych inflacyjnych – jeżeli potwierdzą one słabnącą presję cenową, rynek może zacząć z dystansem podchodzić do zaostrzenia retoryki banków centralnych, która wyglądała w ostatnim czasie na próbę temperowania apetytu na ryzyko.

Niemieccy inwestorzy nie mogą nazwać ubiegłego tygodnia udanym

Paweł Śliwa, BM mBanku

Z jednej strony jest duża czerwona świeca wskazująca na dużą aktywność niedźwiedzi. Z drugiej na tygodniowym wykresie DAX-a dołki układają się na wyższych poziomach. W konsekwencji powstał nowy historyczny szczyt. Takie zachowanie ceny powinno mocno zmotywować byki do kontynuacji rajdu na północ. Tak się jednak nie stało. Można to częściowo wyjaśnić zjawiskiem ruchu mierzonego. Wzrosty z pierwszego kwartału tego roku mają podobną wysokość co obecny impuls. Wskazało to na lokalny geometryczny opór 16440 punktów.

Ten tydzień może przynieść odpowiedź, czy jest to tylko korekta. Wówczas niemiecki indeks może podążyć śladem japońskiego Nikkei 225. Jeżeli niedźwiedzie zagoszczą na dłużej, to podobieństw należy szukać na parkiecie FTSE 100 i CAC 40, które załamały się po zrobieniu nowego szczytu.

Ameryka złapała zadyszkę podobnie jak i europejskie indeksy. Wydaje się to naturalnym zjawiskiem, szczególnie że wzrosty trwają już czternaście tygodni. Przyniosło to sumaryczne wzrosty o 16,5%. Nie mogło to pozostać bez wpływu na wskaźniki.

Oscylator relatywnej siły wskazywał na wykupienie w ubiegłym tygodniu. Rzadkość występowania tego sygnału zmusza do czujności. Może to być zapowiedź krótkiej w czasie i cenie korekty. Nie można jednak wykluczyć, że będzie ona proporcjonalna do bieżącego impulsu. Stosując siatkę Fibonacciego, warto zwrócić uwagę na linie 38,2%, czyli wsparcie 4200 punktów. Siedemdziesiąt punktów niżej jest druga ważna linia, czyli 50%. Pokrywa się ona ze strefą dawnego oporu. Zamiana tego miejsca we wsparcie jest wartym uwagi scenariuszem.

Jeżeli byki powrócą szybko na parkiet, to pojawi się realna szansa na kontynuację wzrostów w kierunku ubiegłorocznych szczytów, skupionych w wąskim przedziale 4550-4600 punktów.

Ubiegłotygodniowa świeca na wykresie WIG-u „zjadła” tę wcześniejszą. W terminologii analizy technicznej takie zachowanie nosi nazwę objęcia bessy i zapowiada spadki. Niestety próżno szukać informacji, o ile powinien obsunąć się ten indeks. Pewną podpowiedzią może być obserwacja wskaźnika RSI. Dotknął on linii 70 punktów, co informuje, że akcje wchodzące w skład tego indeksu są drogie. Podobna sytuacja miała miejsce na początku tego roku i przełożyło się to na korektę o wysokości ponad 7000 punktów.

Dalsza aktywność niedźwiedzi nie jest taka oczywista. Do pokonania mają oni wsparcie 66000 punktów. Dopiero kiedy ta bariera zostanie przełamana, to będzie można mówić o korekcie wyższego rzędu. Do tego czasu byki mają ważną misję, czyli obronę ww. wsparcia.  Jeżeli korekta będzie krótka w cenie i czasie, podobnie jak ta z końca maja, to nie widzę przeszkód, aby ten indeks szedł torem wyznaczonym przez DAX-a.

Giełda
Popyt cały czas czyha na zakupy po niższych cenach
Giełda
Banki podkopują WIG20
Giełda
Koniec zwyżek inflacji w USA?
Giełda
Szczyt nastrojów za nami?
Giełda
Indeksy na nowych szczytach hossy mimo przeceny banków
Giełda
Nowe rekordy w Warszawie