Rano rynek próbował zignorować wczorajsze sygnały z USA, gdzie prezes Fed ostrzegł rynek, iż prawdopodobnie finałowa podwyżka ceny kredytu oznacza również przejście polityki monetarnej w fazę wielu miesięcy stabilizacji. Ostatnia zmienna stała w czytelnej sprzeczności z oczekiwaniami rynku, iż Fed zacznie obniżać cenę kredytu już w III kwartale. W efekcie po krótkim epizodzie wzrostowym – zbudowanym po części na osłabieniu dolara i umocnieniu złotego – WIG20 został zmuszony do zwrotu min. przez spadki na rynkach europejskich. W finale pierwszej połowy korelacja z niemieckim DAX-em była na tyle wysoka, iż oczywistym stał się scenariusz podporządkowania drugiej połowy dnia postawie Wall Street. Niestety, w USA wieczór środowy i czwartkowy poranek stały pod znakiem powrotu kryzysu zaufania w sektorze banków regionalnych, co po otwarciu sesji w Nowym Jorku zaowocowało spadkami części mniejszych banków po przeszło 40 procent i zawieszeniem handlu.
Odpowiedzią Europy była przecena sektora bankowego, która nie ominęła GPW. W finale warszawski indeks WIG-Banki spadł o 2,99 procent, co daje wynik gorszy do rynku i najgorszy z indeksów sektorowych w Warszawie. W WIG20 najsłabszymi spółkami były oczywiście banki i PKO BP przeceniono o 3,95 procent, gdy akcje Pekao spadły o 3,21 procent. Finalnie w indeksie WIG20 przeceniło się 14 spółek przy 6 drożejących, co przełożyło się na spadek koszyka blue chipów o 1,82 procent, gdy indeks szerokiego rynku spadł o 1,55 procent. Technicznym kontekstem sesji było przełamanie przez WIG20 linii lokalnego trendu wzrostowego i faktyczne wyjście indeksu z zamknięcia między oporem w rejonie 1955 pkt. i wsparciem. Po fazie szukania oporów rynek znalazł się w fazie szukania wsparć, ale warto pamiętać, iż potrzebna korekta została jednak wymuszona przez otoczenia, a to oznacza przymus uwzględnienia w analizach ryzyka szumu technicznego.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych