Amerykańskie indeksy odrobiły już całość strat z lutego i początku marca wraz z poprawą sentymentu wobec sektora bankowego. Problemy banków wydają się być na ten moment zażegnane dzięki działaniom władz, jak również dzięki wsparciu udzielonemu słabszym podmiotom przez większych „kolegów z branży”. Uspokojenie sytuacji pozwala na zwrócenie uwagi na inny potencjalny problem amerykańskiej gospodarki – rynek pracy.

Wskaźniki wyprzedzające dla rynku pracy, jak na przykład subindeksy zatrudnienia ISM, już od pewnego czasu pokazują słabość, szczególnie w przemyśle. Niemniej aż do teraz nie przekładało się to na tzw. twarde dane. Opublikowane we wtorek dane pokazały spadek wolnych miejsc pracy poniżej 10 milionów po raz pierwszy od blisko dwóch lat (maj 2021), a raport ADP za marzec pokazał wzrost o zaledwie 145 tys. miejsc pracy, co jest wynikiem gorszym od średnich dla ostatnich 3, 6 i 12 miesięcy. Raport Challengera wskazuje, że zwolnienia w marcu 2023 roku były czterokrotnie wyższe niż rok temu.

Kluczowy będzie oczywiście raport NFP, jednak wygląda na to, że Fed dopiął swego – agresywne zacieśnianie polityki pieniężnej doprowadziło do schłodzenia rynku pracy. Istnieje jednak ryzyko, że na schłodzeniu się nie skończy.