Poranek maklerów: Co zagraża Deutsche Bankowi?

Globalne rynki wciąż żyją obawami o kondycję sektora bankowego. Przed weekendem uwaga skupiła się na Deutsche Banku – jego akcje traciły na piątkowej sesji nawet kilkanaście procent i ciągnęły w dół nie tylko sektor bankowy, ale i całe giełdowe indeksy. W Europie Zachodniej spadki sięgnęły nawet 2,2 proc. Nasz WIG20 spadł o 2,1 proc. i wrócił poniżej ważnej średniej 200-sesyjnej. Od zniżek zaczęła się też sesja na Wall Street, choć na koniec indeksy wyszły na plus. Analitycy uspokajają, że sytuacja niemieckiego giganta jest zupełnie inna niż Credit Suisse i jedyne, co mu zagraża, to efekty rynkowej paniki. Przez weekend nic się wokół Deutsche Banku nie wydarzyło, a dziś na rynkach od rana panuje spokój. Czy zatem inwestorzy powinni zostawić niemiecki bank w spokoju i skupić się na innych kwestiach?

Publikacja: 27.03.2023 09:10

Poranek maklerów: Co zagraża Deutsche Bankowi?

Foto: Bloomberg

Irracjonalne obawy o Deutsche Bank, broń nuklearna na Białorusi

Kamil Cisowski, DI Xelion

Piątkowa sesja w Europie przyniosła kolejną odsłonę obaw o kondycję banków. Aktualnym celem obecnej paniki na kontynencie stał się Deutsche Bank, którego akcje przeceniły się do zamknięcia o 8,53%, w trakcie dnia tracąc nawet 14%. Główne indeksy traciły od 1,26% (FTSE 100) do 2,23% (FTSE MiB), indeks Stoxx Banks przeceniał się o 4,61%. Nastroje zaczęły się uspokajać jeszcze przed zamknięciem, ale dla formalności powtórzymy tezę, którą stawialiśmy w poprzednich komentarzach – sytuacja Deutsche i wszystkich pozostałych europejskich ważnych systemowo banków jest zupełnie inna niż Credit Suisse. Piątkowe zachowanie rynku w Europie uważamy za zupełnie nieracjonalne, a chociaż faktem jest, że wystarczająco duża dawka irracjonalności może doprowadzić do problemów każdy bank, bardzo trudno jest nam znaleźć jakiekolwiek argumenty za tym, że obecny epizod strachu względem sektora znajdzie kolejne ofiary po tej stronie Atlantyku. Nie podejmując de facto żadnych działań podczas poprzedniego posiedzenia (i później), a także podnosząc stopy o 50 pb, EBC postawił rynkom pewne wyzwanie, ale pomimo wydarzeń ubiegłego tygodnia dalej uważamy, że ta pewność siebie ma mocne podstawy. Deutsche Bank będzie musiał się zmierzyć ze wzrostem CDS, wstrzymać tymczasowo refinansowanie długu, ale wciąż nie są to kwestie, które zagrażają jego przetrwaniu. Abstrahując od kwestii wsparcia, które z pewnością bank otrzymałby od niemieckiego rządu, Bundesbanku i/lub EBC, będąc ponad dwa razy większym podmiotem od Credit Suisse, podejrzewamy, że brak jakichkolwiek negatywnych informacji w weekend oznacza, że tego typu działania okażą się zbędne. Podobnie jak duża część konkurencji na kontynencie, Deutsche osiągnął w 2022 r. najwyższe od 15 lat zyski netto, bliskie 6 mld EUR. Jego wskaźnik CET1, choć niższy niż średnia na kontynencie, wynosił do niedawna powyżej 13% (teraz zapewne mniej), przeszło dwukrotnie więcej niż podczas europejskiego kryzysu zadłużenia, nie mówiąc już o 2008 r. Jego obecne problemy traktujemy jako symptom problemów reputacyjnych, które ciągnęły się zanim przez wiele lat od tamtej pory (i niekoniecznie się skończyły, Deutsche jest wymieniane w dochodzeniach dotyczących obchodzenia sankcji przez Rosję) , ale na pewno nie jego sytuacji finansowej, która w odróżnieniu od CS uległa w ostatnich latach olbrzymiej poprawie.

WIG20 spadł w piątek o 2,09%, mWIG40 o 1,06%, a sWIG80 o 0,81%. Sesja miała zasadniczo dwie fazy – trwające do około godziny jedenastej czasu polskiego silne spadki i późniejszą stabilizację. Największa ujemna kontrybucja do głównego indeksu nie została wniesiona przez żaden z banków, ale Dino (-3,99%) po słabo przyjętym raporcie wynikowym i konferencji (brak konkretów na temat wolumenów sprzedaży w tym kwartale). Następny w kolejności był Orlen (-2,36%), a dopiero za nim PKO (-2,48%).

Pomimo otwarcia na minusach S&P500 wzrosło w piątek o 0,56%, a NASDAQ o 0,31%. Pomimo strachu na parkietach europejskich, za oceanem obserwowaliśmy uspokojenie nastrojów wokół sektora bankowego, które podważa podstawy paniki na rynkach UE. Zważywszy, że weekend nie przyniósł żadnych nowych upadłości i przejęć, można podejrzewać, że sytuacja będzie dzisiaj dalej zmierzała w kierunku stabilizacji, a hazard, który podjęła J. Yellen swoimi wypowiedziami w środę, może finalnie się opłacić – sytuacja ma szansę ustabilizować się samoistnie bez gwarancji Departamentu Skarbu dla małych banków. W całym zamieszaniu ostatnich tygodni łatwo przeoczyć pewien istotny fakt – ubiegły tydzień był dla S&P500 drugim z rzędu, który zamknął się wzrostami. Traktowalibyśmy ten sygnał poważniej, gdyby nie fakt, że przed silnymi wzrostami rentowności obligacji 2-letnich w USA wyznaczyły nowe dołki (3,56%). Rozgrywane momentami w końcówce tygodnia scenariusze 100 pb obniżek stóp w tym roku mają w naszej opinii bardzo małą szansę na realizację.

Sesja w Azji ma dzisiaj mieszany przebieg, negatywnie wpływa na nią zachowanie parkietów w Hong Kongu i Szanghaju, obciążonych trzecim z rzędu spadkiem notowań deweloperów i złymi danymi o zyskach spółek przemysłowych w pierwszych dwóch miesiącach roku. Kontrakty na amerykańskie indeksy mimo to wyraźnie rosną, zważywszy na obrót sytuacji na Wall Street w piątek, silne otwarcie w Europie i Polsce wydaje się niemal przesądzone. Sytuację na GPW może jednak skomplikować weekendowa deklaracja Władimira Putina o planach umieszczenia taktycznej broni nuklearnej na Białorusi. Choć w godzinach porannych wszystko wskazuje, że główne rynki przejdą nad nią do porządku dziennego z olbrzymim spokojem, nie da się wykluczyć, że lokalnie negatywny efekt tych informacji będzie zauważalny.

Deutsche Bank przeceniony o kilkanaście procent

Dominik Osowski, BM BNP Paribas Bank Polska

Piątkową sesję znów zdominowały obawy inwestorów o sektor bankowy. Tym razem w centrum uwagi był Deutsche Bank. W piątek akcje największego niemieckiego banku traciły nawet kilkanaście procent. Panikę wywołał duży wzrost swapów ryzyka kredytowego (tzw. CDS), czyli instrumentów które zabezpieczają przed niewypłacalnością banku. Negatywny sentyment wobec Deutsche Banku ciągnął w dół europejski sektor, a efekty tego widoczne były także na GPW, gdzie WIG-banki był jednym z najgorszych indeksów sektorowych. Oprócz tego swoją cegiełkę do spadków dołożyło Dino, czyli druga pod względem kapitalizacji spółka w WIG20. Powodem były wyniki za IV kwartał, które okazały się być poniżej konsensusu. W efekcie, notowania Dino spadły o 3,99 proc. WIG20 stracił w piątek ponad 2 proc. i zakończył dzień na poziomie 1670 pkt. Nieco mniejsza skala przeceny dotknęła średnich i małych spółek. mWIG40 spadł o 1,06 proc., a sWIG80 o 0,81 proc.

Niemiecki DAX stracił 1,66 proc., a francuski CAC40 1,74 proc. Indeksy na Wall Street na początku sesji również wyraźnie traciły, ale ostatecznie udało im się wyjść na plus. S&P 500 wzrósł o 0,56 proc., a Nasdaq o 0,31 proc.

Początek tygodnia nie przyniesie wielu danych makroekonomicznych, na których swoją uwagę będą skupiać inwestorzy. Na ważniejsze odczyty trzeba zaczekać do czwartku, kiedy poznamy wstępne dane o inflacji w marcu w Niemczech i strefie euro. Dzień później również GUS poda wstępne dane o tempie wzrostu cen nad Wisłą. Mimo że kalendarz świeci nieco pustkami, to inwestorzy na GPW będą skupiać swoją uwagę na raportach spółek za IV kwartał. W tym tygodniu wiele zarówno dużych jak i mniejszych spółek pochwali się wynikami. Może to wpływać na podwyższoną zmienność na warszawskim parkiecie.

WIG20 wrócił pod średnią 200-sesyjną

Piotr Neidek, BM mBanku

Poranne notowanie kontraktów terminowych na DAX wskazują na dodatnie otwarcie się rynku we Frankfurcie. Po piątkowej przecenie, jaka dotknęła wszystkie europejskie parkiety, dzisiaj byki będą próbować się zrehabilitować. W ostatnich dniach żadnemu z liczących się indeksów ze Starego Kontynentu nie udało się wybić lokalnych oporów. DAX wprawdzie był już blisko poziomu 15435pkt, ale w piątek niedźwiedzie zablokowały dalszą zwyżkę. CAC40 zbliżył się jeszcze bardziej do oporu, ale i w Paryżu zabrakło paliwa do kontynuacji wzrostów. I chociaż cały tydzień zakończył się wzrostami (+1.3%), to jednak na wykresie średnioterminowym dalej umacnia się struktura podwójnego szczytu. Z drugiej strony średnioterminowe wsparcie 6800 spełniło swoją defensywną funkcję. To może wciąż zachęcać do zaatakowania historycznych szczytów, bez wybicia których (7401pkt.) sytuacja techniczna pozostaje niekorzystna dla byków.

Kwadrans po godzinie 7:00 kontrakty terminowe na S&P500 zyskują +0.5%. Po piątkowej obronie dzisiaj jankeskie byki ponownie mogą spróbować swoich sił. Ostatnie dwie sesje miały charakter defensywny, a od miesiąca praktycznie nic przełomowego na wykresie się nie wydarzyło. To co zasługuje na uwagę to topniejąca inwersja na rynku długu. Rozbieżność pomiędzy rentownością dwuletnich a dziesięcioletnich obligacji jest najniższa od października 2022r. Jak pokazuje historia, kiedy krzywa dochodowości ww. instrumentów zaczyna wracać do neutralnego odczytu, wówczas na rynkach akcji rośnie presja na uformowanie kolejnej fali bessy. Patrząc na wydarzenia z 2000r. czy też z 2007r., zanim akcyjne niedźwiedzie wyprowadziły kluczowy atak, indeks S&P500 miesiącami próbował kontynuować hossę. Taki proces może trwać obecnie na Wall Street. O ile lokalnie benchmark ten stara się wybronić przed mocniejszą przeceną, o tyle w średnim terminie obowiązują podażowe formacje. Jedną z nich jest rosnąca korekta a-b-c, która rzuca negatywne światło na ostatnie próby zainicjowania nowej zwyżki.

Na rynku walutowym złoty ponownie znajduje się pod presją. Piątkowa zwyżka dolara sprawiła, że wciąż brakuje klarownych informacji, czy USDPLN przełamał linię trendu wzrostowego, czy może jednak jest to tylko pułapka. Odpowiedzenie na to pytanie może być kluczowe w poszukiwaniu wskazówek dotyczących tego, w którym kierunku zacznie zmierzać WIG20. Jeżeli na rynku walutowym uformowane zostało denko przez USDPLN, to szansa na nową akcyjną hossę znacząco maleje. Gwiazda poranna widoczna na ww. parze walut ostrzega o możliwym osłabieniu złotego. Taki scenariusz może okazać się zbyt dużym ciężarem dla WIG20. Piątkowa przecena (-2.1%) skutkowała powrotem indeksu pod średnią dwustusesyjną. Wskaźniki impetu nadal nie sprzyjają odbiciu. Z drugiej strony indeks szerokiego rynku WIG (-1.7%) broni się w strefie wsparcia. Oprócz wspomnianej dwusetki, na uwagę zasługuje formacja młotka. To może okazać się wskazówką dla zwolenników hossy. Jednakże w takich momentach jak obecnie, kluczowe powinny okazać się sygnały wskazujące siłę popytu, a nie słabość podaży. Jeżeli byki myślą o odzyskaniu przewagi, do wybicia jest poziom 57686 punktów. To jest warunek minimum, aby nad Wisłą ponownie wróciła chęć do wzrostów.

Giełda
Duże spółki wróciły na radary inwestorów
Giełda
Indeksy odbijają na początku tygodnia
Giełda
WIG20 w efektownym stylu powraca powyżej 2500 pkt
Giełda
Podbicie w kierunku maksimów
Giełda
Przewaga zieleni na giełdzie w Warszawie