S&P 500 spadł wczoraj o 1,65%, a Nasdaq o 1,60%. Wystąpienie J. Powella było zbieżne z naszymi oczekiwaniami. Stopy zostały podniesione o kolejnych 25 pb. Komitet w „wykresie kropkowym” zasugerował, że cykl podwyżek zakończy się w maju na poziomie 5,00-5,25% (co oznaczało brak zmiany od grudnia). Prezes Fedu zwrócił uwagę, że sytuacja w sektorze bankowym zahamuje akcje kredytową, co będzie substytutem kolejnych ruchów. Uważamy, że reakcja rynku na konferencję byłaby dość spokojna, gdyby nie J. Yellen, która mniej więcej w tym samym czasie powiedziała, że Departament Skarbu nie zamierza dostarczyć szerokich gwarancji dla wszystkich niezabezpieczonych depozytów. Indeks S&P 500 Banks spadł o 3,69%, ciągnąc za sobą resztę rynku. Notowania First Republic notują nowe dołki i coraz bardziej prawdopodobne wydaje się, że bank nie przetrwa bieżącego epizodu niepewności. Uważamy, że jego ewentualna upadłość może być ostatnią, ale trzeba wskazać, że kolejna zapewne w kolejce Comerica też przeceniała się wczoraj o 8,45%, a sytuacja pozostaje dynamiczna. Podsumowując, na teraz wydaje się, że strach w europejskim sektorze bankowym słabnie, ale w amerykańskim utrzymuje się na wysokim poziomie.
Większość indeksów azjatyckich rośnie, sytuacja na kontraktach futures na rynek amerykański również szybko się poprawia. Europa będzie jednak zapewne odreagowywała wczorajsze zachowanie Wall Street, więc scenariuszem bazowym na otwarciu w Polsce i na całym kontynencie wydają się niewielkie spadki. Dzień ponownie będzie należał do banków centralnych, stopy procentowe po 25 pb. podwyższą zapewne Bank Anglii, Bank Szwajcarii i Norges Bank. Wydaje się, że końcówka sesji będzie zależała jednak przede wszystkim od tego, czy notowania amerykańskich spółek finansowych będą spadały po otwarciu, czy też zobaczymy na nich próbę odbicia.
Wszyscy czekali na Fed
Piotr Neidek, BM mBanku
Amsterdam, Londyn, Paryż i Frankfurt obroniły się wczoraj przed spadkami. Kluczowe europejskie parkiety finiszowały na plusie i jednocześnie powyżej środowego otwarcia. Na dziennych wykresach indeksów pojawiły się kolejne, białe świeczki, ale ich wydźwięk nie jest już tak optymistyczny jak w poprzednich dniach. AEX Index (+0,8%) wyhamował zwyżkę na wysokości lokalnego oporu 745 pkt. FTSE 100 (+0,4%) dotarł do listopadowych szczytów i paliwa do wzrostów zaczęło brakować w końcówce sesji. CAC 40 (+0,3%) nie zdołał powrócić nad opór 7211 pkt., zaś DAX zyskał jedynie 0,1%. Niemiecki indeks ma już tylko dwa dni na zmierzenie się z sufitem zeszłotygodniowej, czarnej świeczki. Jeżeli jednak do jutra bykom nie uda się skutecznie wybić 15435 punktów, na wykresie umocni się podażowy układ kresek. A to może zaciążyć w końcówce miesiąca na wycenach największych spółek notowanych na Deutsche Boerse.
Fed nie pomógł wczoraj zwolennikom hossy. Komunikat jaki popłynął w kierunku inwestorów zachęcił do realizacji lokalnych zysków czy też dalszego grania krótkich pozycji. Nasdaq 100 (-1,4%) tylko na moment znalazł się powyżej lutowych maksimów. Z utrzymaniem się nad naruszonym oporem był już jednak duży problem i ostatecznie technologiczny indeks wrócił na południe. Ze stu spółek tworzących benchmark jedynie cztery zakończyły dzień nad kreską. Na dziennym wykresie pojawiła się formacja podwójnego szczytu z elementami pułapki hossy. To sprawia, że lokalnie przewagę odzyskały niedźwiedzie i ponownie mają prawo zaatakować tegoroczną podłogę. Pułapkę widać także na wykresie DJIA (-1,6%). Wybicie się z formacji oG&R okazało się fałszywe i indeks wrócił do poziomu 32000 pkt. Jak pokazuje historia, takie sesje jak wczoraj mogą okazać się zalążkiem kolejnej fali bessy w USA. Po wczorajszych spadkach szansa na wybicie do piątku oporu 33572 pkt. praktycznie spadła w okolice zera. Chyba, że dzisiaj jankeskim bykom uda się wrócić nad środowe maksima czyli zyskać około +2,3% podczas czwartkowej sesji.
Środowa zwyżka sWIG80 o 0,3% nie jest w stanie zneutralizować poczynań niedźwiedzi w drugiej i pierwszej linii GPW. Wprawdzie małe spółki broniły się wczoraj przed spadkami, ale do lokalnego oporu 19943 pkt. wciąż jest sporo miejsca. Tygodniowa gwiazda wieczorna wciąż dominuje na średnioterminowym wykresie i ostrzega o zmianie trendu. Środowe spadki średnich i dużych spółek przełożyło się na słabe zachowanie indeksu WIG. Jak na razie bykom nie jest po drodze do zaatakowania zeszłotygodniowych maksimów 59843 pkt. Problemem okazuje się inna strefa oporu. W okolicy 58000 punktów, czyli tam gdzie jest połowa korpusu czarnej świeczki sprzed tygodnia, dodatkowo przebiega średnia dwustutygodniowa. Na dokładkę we wtorek pojawiła się dzienna luka hossy. Jej znaczenie jako podażowego magnesu nie jest tak silne, jak w przypadku tygodniowych formacji. Jednakże przejaw optymizmu sprzed dwóch sesji może zostać wykorzystany jako pretekst dla niedźwiedzi do powrotu w okolice 56500 pkt. i niżej.