Powell „spowiadał” się z prowadzonej polityki monetarnej i komentował sytuację gospodarczą. Oczywiście zdecydowana większość pytań ze strony polityków dotyczyła inflacji oraz tego, jak daleko Fed zamierza zajść z podwyżkami stóp, które uderzają w amerykańskie społeczeństwo. Powell zadeklarował dalszą chęć i potrzebę walki z inflacją, która stanowi kluczowy problem dla obywateli. Jego zdaniem kluczowe jest zbicie inflacji, nawet kosztem zwiększenia bezrobocia, choć jednocześnie podkreślił, że istnieje szansa na osiągnięcie celu inflacyjnego, bez znaczącego pogorszenia sytuacji na rynku pracy i bez wywołania recesji. Wskazał, że jego celem nie jest wywołanie załamania gospodarki, ale nie można takiego scenariusza wykluczyć przy determinacji do walki z największym wrogiem, czyli rosnącymi cenami.

Rynek widział w tym postawę potężnego jastrzębia, który będzie dalej podnosił stopy. Powinniśmy oczekiwać podwyżek nie tylko do 5,5 proc., ale być może do 5,75 proc. czy nawet 6 proc. Jednak Fed prawdopodobnie nie zdecyduje się na zwiększenie tempa podczas marcowego posiedzenia, pomimo tego, że na to wskazuje rynek. Podniesie stopy ponownie o 25 pkt baz. w marcu i podwyżki będą kontynuowane przynajmniej do połowy roku. Utrzymanie mniejszego tempa może być podchwycone przez rynki w celu odwrócenia ostatnich prodolarowych i antyakcyjnych trendów, choć stanie się to dopiero po marcowym posiedzeniu.