Sankcje, gospodarka, inflacja i Chiny
Na ten moment konflikt wciąż trwa pomiędzy Rosją oraz Ukrainą. Zachód jednak mocno wspiera Ukrainę w tej walce, poprzez potężne wsparcie dla rządu i armii. Oprócz tego nałożono szereg sankcji dotyczący sfery finansów czy również najważniejszych towarów eksportowych. Gospodarka Rosji korzystała w dużej mierze na fali ekstremalnie wysokich cen surowców, dlatego spadek gospodarczy nie był tak silny jak w przypadku Ukrainy.
Wzrosty cen surowców, zamknięcie niektórych szlaków komunikacyjnych doprowadziło do wzrostu inflacji na świecie, choć oczywiście trzeba pamiętać, że jeszcze przed wojną wykazywała ona wyraźne oznaki niekontrolowanego wzrostu. Wydaje się jednak, że banki centralne osiągnęły przynajmniej połowiczny sukces, choć jednocześnie duża część spadku tempa inflacji bierze się ze spadku cen surowców.
Nie należy również zapominać o Chinach, których ambicją była zmiana kierunku uzależnienia z Rosją. Obecnie przychody z surowców rosyjskich są generowane przez sprzedaż głównie w Azji. Z drugiej strony Chiny nie zdecydowały się na podobny krok jak Rosja i nie zdecydowały się na otwarty atak Tajwanu, gdyż to mogłoby oznaczać totalną destrukcję tej gospodarki, mocno zależnej od eksportu swoich produktów na cały świat.
Czy koniec wojny oznaczałby rynkową hossę?
Przez wiele miesięcy w 2022 roku inwestorzy oczekiwali na jakiekolwiek sygnały wskazujące na możliwe zawieszenie broni czy pokój. Aktualnie nie wydaje się, żeby do takiej sytuacji miało dojść szybko. Wojna stała się dla rynków finansowych czymś powszednim. Oczywiście nie można wykluczyć dalszych ograniczeń dostaw surowców ze strony Rosji na inne kierunki, biorąc pod uwagę m.in. stosowanie przez wiele krajów ceny maksymalnej na ropę czy gaz. Z drugiej strony nie wydaje się, aby był to scenariusz bazowy. Zakończenie wojny byłoby przede wszystkim dobrą informacją dla Ukrainy, ale dla rynków najprawdopodobniej nie oznaczałoby to przełomu, a jedynie szybsze wyjście z takiego problemu jakim jest obecnie inflacja czy ryzyko recesji gospodarczej. Z drugiej strony rynki finansowe są przesycone negatywnymi informacjami, dlatego tak dobra wiadomość mogłaby stać się zalążkiem powrotu rynków do dłuższej hossy.
Michał Stajniak, Maciej Kietliński