W Europie wzrosty. I to spore. Ale rozczarowały giełdy amerykańskie – zaczęły od „ładnych” wzrostów, ale dzień skończyły na sporych minusach. To - i trwająca przecena w Azji - zdaniem analityków zapowiada otwarcie w Europie poniżej czwartkowych poziomów.
Rynek długu znów problemem dla Wall Street
Kamil Cisowski, DI Xelion
Czwartkowa sesja w Europie potoczyła się w sposób, z którego inwestorzy z pewnością mogą być zadowoleni. Po wyraźnie dodatnich otwarciach na większości głównych rynków, indeksy zdołały do około południa jeszcze powiększyć skalę wzrostów, a jeśli potem się korygowały to raczej łagodnie. Słabo zachowywał się hiszpański IBEX (+0,18%), poza nim skala wzrostów najważniejszych indeksów wynosiła od 0,33% (FTSE100) do 1,26% (FTSE MiB). Rynek włoski coraz wyraźniej dystansuje resztę kontynentu, stopa zwrotu od początku roku w Mediolanie przekroczyła wczoraj 16%, co czyni go jedną z najsilniejszych giełd świata.
W Warszawie WIG20 wzrósł o 0,51%, mWIG40 o 1,57%, a sWIG80 o 0,65%. Obroty pozostają wyraźnie niższe niż w styczniu, wczoraj ledwo przekroczyły 800 mln zł. Drożały banki (+1,64%), PZU (+1,22%), a najlepiej w głównym indeksie zachowywało się Asseco (+4,48%). Wśród średnich spółek bohaterem sesji była Datawalk (+16,13%), wyróżniał się także LiveChat (+6,43%), który kontynuował wzrosty ze środy i wyznaczył nowe szczyty. Wśród małych i średnich spółek widoczne jest zainteresowanie podmiotami, których działalność ma cokolwiek wspólnego ze sztuczną inteligencją. Wydarzeniem dnia na polskim rynku była konferencja prezesa NBP po środowym posiedzeniu RPP. A. Glapiński podzielił się z inwestorami prognozą spadku inflacji do 6% r./r. w grudniu 2023 r., jednocześnie określając taki poziom jako „słabo dostrzegalny”, co może budzić lekką konsternację. Uważamy jednak, że w świetle rynkowych wydarzeń ostatniego półtora miesiąca taki poziom jest absolutnie realny, choć niższy od naszych własnych oczekiwań.
W USA S&P 500 spadł o 0,88%, Nasdaq o 1,02% pomimo dobrego początku sesji. Krótko po starcie handlu nastroje w przekroju wszystkich klas aktywów zaczęły się wyraźnie pogarszać, czemu sprzyjała nieudana aukcja amerykańskich obligacji 30-letnich. Kurs EUR/USD wymazał całość wcześniejszych wzrostów, zawracając z poziomu 1,0790 do 1,0720, rentowności obligacji 2-letnich przekroczyły 4,50%, a skala inwersji krzywej wyznaczyła nowy rekord – różnica w rentownościach 2-latek i 10-latek sięgnęła 86 pb. Dane z rynku pracy dalej są przetrawiane, można spodziewać się kolejnych wahań nastrojów wokół tego, w jakim stopniu wzmacniają retorykę FOMC.