WIG20 zakończył tydzień na poziomach testowanych od ponad trzech tygodni. Przedłużająca się konsolidacja jak na razie wygląda na formę odpoczynku w trendzie wzrostowym. Nie można wykluczyć, że bykom zabrakło już sił do zaatakowania 2000 punktów. Otoczenie zewnętrzne sprzyja wzrostom, ale WIG20 nie korzysta z tego faktu. Nieco inaczej przedstawia się sytuacja w drugiej linii warszawskiego parkietu. mWIG40 zamknął piątek na jednym z najwyższych poziomów w tym roku. Lokalnie doszło do naruszenia oporu. Formacja flagi zaczyna się aktywować. Jej potencjalny zasięg wskazuje na okolice 5000 punktów. Na ten poziom wskazuje także geometria liczona na podstawie zeszłorocznego kanału spadkowego. Wsparciem na najbliższe dni staje się 4267 pkt. Do tej wysokości byki mogą czuć się względnie bezpieczne.
Gdzie to bezrobocie w USA?
Kamil Cisowski, DI Xelion
Piątkowa sesja miała być korekcyjnym zwieńczeniem interesującego i bardzo pozytywnego wcześniej tygodnia – rozczarowujące generalnie wyniki najważniejszych spółek sektora technologicznego (Apple, Amazon, Alphabet) ewidentnie ciążyły rynkom europejskim na otwarciu. Do pogłębienia przeceny jednak tak naprawdę nie doszło – notowane przed dziesiątą czasu polskiego minima były pogłębiane tylko w niektórych przypadkach, a i tak miało to miejsce po spektakularnych danych z amerykańskiego rynku pracy i okazało się chwilowe. Raport BLS pokazał w styczniu szokujący wzrost zatrudnienia o 517 tys. osób (prognozy: 193 tys.), spadek stopy bezrobocia z 3,5% do 3,4% (prognozy: 3,6%) i zbieżny z oczekiwaniami okazał się wyłącznie na poziomie płac (spadek dynamiki z 4,8% r./r. do 4,4 r./r.), co zresztą łagodziło nieuchronne dostosowanie oczekiwań co do dalszych kroków Fedu. Rentowności amerykańskich obligacji 2-letnich odnotowały gwałtowny wzrost z 4,10% do 4,35% w dzisiejszych godzinach porannych, kurs EUR/USD spadł z poziomów wyraźnie powyżej 1,09 do okolic 1,08. Reakcja giełd była jednak niezwykle umiarkowana, a w kategoriach technicznych wciąż można mówić o skrajnie niskiej awersji do ryzyka (wskaźnik Fear&Greed pozostaje w okolicy 76 pkt., oznaczających „ekstremalną chciwość”).
Finalnie spadki zobaczyliśmy tylko na niektórych rynkach europejskich, najsłabsze spośród głównych indeksów FTSE MiB skorygowało się o 0,55%, ale FTSE 100 rósł o 1,04%, a CAC 40 o 0,94%.
WIG20 zyskał 0,12%, mWIG40 0,30%, a sWIG80 0,01%. Wyraźnie spadały notowania KGHM (2,62%) i JSW (4,76%), ale 13 spółek głównego indeksu zamykało się na plusach, na największych Dino (+1,55%) i Allegro (+1,40%).
S&P 500 spadł o 1,04%, Nasdaq o 1,59%. Tak naprawdę obawy o dalsze kroki Fedu były widoczne wyraźnie bardziej na rynku surowców, gdzie kolejny dzień około dwuprocentową przecenę notowało złoto, a o 3,28% taniała ropa WTI (co zresztą zostało zlekceważone w notowaniach Exxonu czy Chevronu). Rzeczone spadki tak naprawdę ledwo oddały zniżki sugerowane w handlu posesyjnym po raportach, w czym bardzo pomógł popyt na akcje Apple, które odrobiły je z nawiązką, by zamknąć się 2,44% wyżej. Przecena Alphabetu (-2,75%) z wieczora została zredukowana o połowę, jedynie Amazonu (-8,43%) wyprzedaż była silniejsza niż można się było spodziewać.