Na krajowym rynku akcji przeważały negatywne nastroje, skutecznie zniechęcając do zakupów akcji firm. WIG20 niemal przez całą poniedziałkową sesję szukał dna, które znalazł dopiero ponad 1,8 proc. pod kreską, powracając poniżej poziomu 1400 pkt. WIG poszedł w dół o 1,76 proc. Była to już czwarta spadkowa sesja z rzędu, dobrze oddająca nastawienie inwestorów do polskich aktywów, które od dłuższego czasu pozostają w niełasce za sprawą przedłużającej się wojny za naszą wschodnią granicą, która stawia Polskę i cały nasz region w gronie rynków o podwyższonym ryzyku inwestycyjnym. To sprawiło, że chętnie pozbywano się akcji m.in. na giełdach w Pradze czy Budapeszcie. Sprzedający byli także aktywni na rozwiniętych rynkach, ale tam poczynaniami inwestorów rządziły obawy związane z koniecznością dalszego agresywnego zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed, co oznacza perspektywę kolejnych podwyżek stóp.

W Warszawie wyprzedaż mocno odczuli posiadacze akcji dużych spółek z WIG20, kończąc w komplecie notowania pod kreską. Biorąc pod uwagę zasięg poniedziałkowych spadków, negatywnie wyróżniły się walory JSW, notując najbardziej efektowną 6,6-proc. przecenę. Negatywnie wyróżniały się również papiery banków, które oddawały zyski z ostatniego odbicia. Spadkom w tym gronie przewodziły akcje mBanku, tracąc prawie 5,5 proc. Negatywnie wyróżniały się również papiery PGE. Wyprzedaż nie ominęła akcji firm z szerokiego rynku akcji, ale było kilka perełek rozchwytywanych przez inwestorów. Do łask wróciły akcje producentów sprzętu wojskowego, jak Lubawy czy Protektora, notując kilkunastoprocentowe wzrosty. Na drugim biegunie znalazły się akcje spółek węglowych i energetycznych.