Tymczasem główne indeksy w USA poszły w górę, a ich śladem dziś gros giełd azjatyckich. Nikkei zyskał na zamknięcie sesji 0,6 proc.
Słaby rynek
Ignacy Budkiewicz, BM BNP Paribas Bank Polska
Pomimo umiarkowanie pozytywnych nastrojów na największych parkietach Europy (DAX wzrósł o 0,2%, CAC40 wzrósł o 0,39%), polski rynek wykazał słabość i kontynuował rozpoczęty w ubiegłym tygodniu ruch spadkowy. W drugiej części dnia indeks WIG20 pokonał poziom 1630 pkt., który był dolnym przedziałem ruchu horyzontalnego, trwającego od połowy czerwca. Kolejnym poziomem wsparcia są obecnie okolice 1600 pkt., gdzie indeks dotarł w połowie lipca. Jest to także najniższy poziom obserwowany w tym roku i ostatni raz indeks był w jego okolicach w listopadzie 2020 r. Wśród spółek z pierwszej linii jedynie trzy walory zakończyły dzień na zielono, wśród których najwięcej urosło Dino (0,27%). Liderami spadków były spółki surowcowe oraz energetyczne, wśród których przewodziło JSW (-5,01%) oraz PGE (-4,72%). Środa była także kolejnym dniem spadków sektora finansowego, a indeks WIG-banki zamknął się ze stratą na poziomie 2,28%.
Inwestorzy byli świadkami dalszego umacniania się dolara amerykańskiego, który w okolicznościach risk-offu jest postrzegany jako bezpieczna przystań. Poziom parytetu pary walutowej EUR/USD, w ujęciu technicznym od dwóch dni jest już oporem, a nie wsparciem. Jastrzębie oczekiwania co do polityki monetarnej Fedu przekładają się na przecenę na rynku obligacji, a rentowności amerykańskich dziesięcioletnich obligacji rządowych trzeci dzień z rzędu oscylują powyżej 3%, czyli poziomem z którym mieliśmy ostatnio do czynienia w połowie lipca. Polskie dziesięciolatki są na drodze powrotnej do poziomu 6,5%.
Wczorajsze zamknięcia rynków w USA, a także końcówka sesji w Japonii oraz poranne kwotowania kontraktów terminowych, sugerują umiarkowanie pozytywne otwarcie także nad Wisłą.