Wzrosty na GPW trwały przy ciągle spadających obrotach – tym razem z 780 mln zł do 670 mln zł. Wszystkie główne indeksy poszły w górę – WIG20 o 1,8 proc. I na niego przypadło 520 mln zł obrotów. W Europie sytuacja nie była już tak jednoznaczna. Dax spadł minimalnie. Podobnie jak amerykański S&P 500. Ale zniżka Nasdaq Composite była już większa i dochodziła do 0,6 proc.
Dzisiaj po dniu urlopu giełda w Tokio nadrabiała stracony czas – Nikkei 225 poszedł w górę o 2,6 proc.
Czy przełom jest przełomem?
Kamil Cisowski, DI Xelion
Czwartkowa sesja w Europie i USA była kolejnym dniem dyskontowania słabnącej presji inflacyjnej w USA. Najważniejsze dane dnia, wskaźnik PPI (inflacji producenckiej), mający wyprzedzający charakter względem cen konsumpcyjnych, także okazały się lepsze od oczekiwań. Inflacja PPI w Stanach Zjednoczonych spadła w lipcu z 11,3% r./r. do 9,8% r./r. (oczekiwano 10,4% r./r.), w ujęciu bazowym niespodzianka była mniejsza (spadek z 8,4% r./r. do 7,6% r./r. przy średniej oczekiwań 7,7% r./r.), ale wciąż „we właściwym kierunku”. W odróżnieniu od środowej, wczorajszą sesję można jednak uznać za rozczarowującą. Europejskie indeksy nie utrzymały poziomów z otwarcia, najsłabsze FTSE100 spadło o 0,55%, najsilniejsze FTSE MiB wzrosło o 0,69%. Z kolan powstaje powoli natomiast GPW, choć ma to miejsce przy bardzo niskich obrotach (wczoraj 674 mln zł). WIG20 wzrósł o 1,82%, mWIG40 o 0,92%, a sWIG80 o 0,93%. Do zwrotu doszło na wykresie PZU (+3,33%), na wykresie Allegro można mówić o przełamaniu trendu spadkowego (+3,50%), ale rosły wszystkie komponenty głównego indeksu. Nieco inaczej wyglądał ten obraz w drugim szeregu, mWIG40 wyglądałby bez porównania słabiej, gdyby nie gigantyczna kontrybucja Kruka (+7,24%).
Wall Street wymazało solidne zyski z pierwszej fazy handlu, S&P 500 spadł finalnie o 0,07%, a Nasdaq o 0,58% pomimo zastrzyku pozytywnych nastrojów, których dostarczały rewelacyjne wyniki Walt Disney (+4,68%). Odpowiedzi na pytanie „ale czemu” dostarcza rynek obligacji. Amerykańskie 10-latki dotarły wczoraj niemal do poziomu 2,90%. Wczorajszy ruch znajduje pretekst w postaci jastrzębich środowych wypowiedzi niegłosujących członków FOMC. Mimo to utrzymująca się ostrożność ich retoryki nie powinna być naszym zdaniem traktowana jako nic więcej niż odpowiedzialne prowadzenie polityki pieniężnej. W obliczu jednolitego obrazu spadku inflacji generowanego przez właściwie wszystkie najważniejsze wskaźniki wyprzedzające (ropa, ceny frachtu, dynamika czynszów w „szybkich danych”, indeks cen żywności FAO) nie oczekujemy niczego innego niż potwierdzenie przełomu na poziomie danych o CPI za sierpień.