Stare strachy rynkowe wróciły. We wtorek na europejskich parkietach, a w szczególności na GPW, przeważał kolor czerwony. To była klasyczna ucieczka od ryzyka.
Uspokojenie nastrojów na rynkach trwało więc około tygodnia. Teraz karty znów rozdają niedźwiedzie. WIG20 stracił już w poniedziałek prawie 1 proc. We wtorek spadek był jeszcze dotkliwszy. Od początku dnia byki były w zasadzie bezradne. Dzień zaczęliśmy pod kreską, a im dalej w las tym spadki przybierały jedynie na sile. Już w zasadzie w połowie notowań stało się jasne, że tego dnia bykom trudno będzie coś ugrać. WIG20 tracił wtedy 1 proc., a i na innych rynkach przeważał kolor czerwony. Też jednak warto zauważyć, że nasz rynek prezentował się we wtorek wyjątkowo słabo. W połowie dnia niemiecki DAX tracił "jedynie" 0,5 proc., a jeszcze mniejszą przecenę widzieliśmy chociażby we Francji.
Słabość naszego parkietu utrzymała się do końca notowań. Na domiar złego w momencie w którym od spadków zaczęła się sesja na Wall Street, u nas przecena jeszcze przyspieszyła. Na ostatniej prostej można było się już tylko zastanawiać, jak duże będą spadki. Ostatecznie WIG20 stracił 1,8 proc. i zamknął dzień na poziomie 1654 pkt. Największa przecena w gronie największych spółek dotknęła akcje LPP, które straciły 5,6 proc. Słabo prezentowało się także Allegro, które spadło o 4,2 proc. Ponad 4 proc. przeceniono też papiery mBanku. Na drugim biegunie była firma PGE, której papiery podrożały o 2,1 proc. O 2 proc. podskoczyła też wartość akcji PKN Orlen. To jednak było za mało aby zamazać słaby obraz całego rynku. Spadki zagościły także w segmencie średnich i małych firm. Szczególnie słabo prezentował się mWIG40, który spadł 2 proc. Z kolei sWIG80 zniżkował niemal 0,8 proc.
Inwestorzy znów boją się tego, że w Europie zabraknie gazu, a dodatkowo w perspektywie tego tygodnia jest zbliżające się posiedzenie Rezerwy Federalnej, która zapewne znów zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych. Można odnieść wrażenie, że nie tak dawno przerabialiśmy podobne tematy i wywoływały one podobne reakcje rynkowe. Potem na chwilę nad giełdami znów zaświeciło słońce. Pozostaje mieć nadzieję, że obecna zawierucha też okaże się przejściowa, chociaż patrząc też na liczbę zagrożeń, jakie wiszą nad rynkami (m.in. widmo potencjalnej recesji) ciężko oczekiwać, aby nagle inwestorzy znów masowo rzucili się na akcje. Zresztą obroty na GPW na razie zdają się potwierdzać to, że chętnych by próbować sił na rynku nie ma znów aż tak wielu. We wtorek nie dobiły one do 900 mln zł. Droga do rynkowego przełomu wciąż jest więc jeszcze daleka.