Wszystkie negatywne zdarzenia w 2022 sprawiły, że inwestorzy łatwo dają się przestraszyć, zakładają za bardziej prawdopodobne czarne scenariusze i ‘opuszczają pokład’. W związku z tym byki od dłuższego czasu kapitulują przed istotnymi wydarzeniami mogącymi wprowadzać podwyższoną zmienność. Takim wydarzeniem w tym tygodniu będzie rozpoczynający się sezon wyników amerykańskich spółek. Czy rzeczywiście wyniki spółek okażą się słabe i potwierdzą pogłębiającą się tezauryzację, będącą zmorą inwestorów giełdowych? Przed rynkami z pewnością ciekawy tydzień.
I kwartał 2022 roku okazał się być fatalny dla inwestorów na rynku akcji. Wciąż jednak obserwujemy grupę byków, która wierzy w poprawę warunków inwestycyjnych w drugiej połowie roku. O zasadności tych oczekiwań przesądzą prawdopodobnie wyniki spółek za II kwartał. Kalendarz publikacji rozpocznie sektor bankowy: w czwartek poznamy wyniki JP Morgan i Morgan Stanley, w piątek z kolei Citigroup. Co najmniej równie istotne jak wyniki będą komentarze analityków i spółek wokół aktualnej sytuacji rynkowej i prognozowanej marżowości.
O ile Stany Zjednoczone znajdują się w nieco korzystniejszym położeniu makro, sytuacja na europejskich parkietach zdecydowanie nie napawa optymizmem. Kontynentalna część Zachodu wyraźnie traci na trudnym geopolitycznym położeniu i braku samodzielności energetycznej, co tym bardziej może jej ciążyć w okresie jesienno-zimowym. Gospodarka Niemiec będąca podstawowym benchmarkiem dla całej UE kurczy się, problemy widoczne są również w produkcji przemysłowej a ostatni tydzień pokazał niepokojące odczyty danych. Wśród 100 największych spółek giełdowych świata próżno szukać niemieckich gigantów (najwyżej plasuje się Volkswagen), choć jeszcze całkiem niedawno w pierwszej 100 plasowały się co najmniej 4 niemieckie firmy. Tymczasem ECB wciąż wstrzymuje się z agresywną podwyżką stóp i na własne życzenie został wyraźnie w tyle za amerykańskim FED przez co obecnie sytuacja europejskich bankierów wydaje się niemal patowa (recesyjne otoczenie, niskie stopy i galopująca inflacja). Mocne dane z amerykańskiego rynku pracy prawdopodobnie ośmielą FED do kolejnej podwyżki o 75 pb w lipcu, która obecnie wyceniana jest jako najbardziej prawdopodobna jednak jej wpływ na rynki prawdopodobnie okaże się niewielki w porównaniu do wyników finansowych giełdowych gigantów, które w najbliższym czasie stanowić będą drogowskaz dla indeksów.
Warto podkreślić, że zaangażowanie na rynku akcji w USA deklaruje blisko 58% Amerykanów a kondycja giełdy amerykańskiej ma również wymiar polityczny. Przez to prognozy analityków wobec zysków spółek mogą być nieco bardziej pobłażliwe w kontekście zbliżających się wyborów mid term, Demokraci z pewnością chcieliby pochwalić się odzyskującym blask rynkiem akcji, który wciąż jest wyznacznikiem siły amerykańskiej gospodarki. Jednocześnie mocny dolar zdecydowanie nie pomaga amerykańskiej marżowości w handlu zagranicznym przez co dodatkowa gołębia presja może z czasem ciążyć Rezerwie Federalnej i wspierać luzowanie polityki monetarnej.
Blisko 1,5% tracą dziś polski WIG20 i niemiecki DAX, gdzie problemy z łańcuchem dostaw zasygnalizował Mercedes (spadek dostaw o 16% w II kw, brak chipów) a lotniczy gigant Airbus prognozuje spowolniony wzrost liczby pasażerów. Zaskakująco lepiej radzi sobie londyński FTSE, który traci ‘jedyne’ 0,15%. Amerykańskie indeksy również znajdują się pod kreską, Dow Jones traci 0,33%, S&P500 spada o 0,9%, a NASDAQ nurkuje 1,63% i ponownie ląduje w strefie poniżej 12 000 punktów. Notowania Twittera potężnie tracą w związku z wycofaniem się Elona Muska z transakcji przejęcia spółki. Słabo radzi sobie sektor technologiczny, spadają walory Meta Platforms, Tesli i Nvidia, niewiele lepiej wygląda Apple czy Microsoft co może niepokoić byki wieszczące odreagowanie wśród nowych technologii.