W USA wzrosty były kontynuowane. S&P 500 poszedł w górę o 2,4 proc., podczas gdy Nasdaq Composite o 3,8 proc.
W Azji nie widać takiego wybuchu radości. Na przykład Nikkei wzrósł o 0,5 proc., ale już KOSPI notuje niewielkie zniżki.
W Azji realizacja zysków
Piotr Neidek, BM mBanku
Początek tygodnia nie przynosi poprawy sytuacji technicznej kluczowych indeksów. Na azjatyckich parkietach panują obecnie mieszane nastroje. O godzinie 7:00 brakuje zdecydowanych liderów zarówno po stronie niedźwiedzi jak i byków. Ogólnie widać niewielkie zmiany indeksów. To co rzuca się w oczy to słabnąca presja na kontynuację zwyżki. Wysokie otwarcie w Seulu, Tokio czy w Szanghaju okazało się pretekstem do realizacji zysków. Na dziennych wykresach pojawiły się czarne świeczki, których wydźwięk jest negatywny. To może oznaczać, że korekta wzrostowa traci na sile i rośnie ryzyko powrotu ursusów na parkiet. Shanghai Composite Index wciąż nie może poradzić sobie ze strefą oporu 3100 pkt. Powrót do kilkuletniego kanału wzrostowego staje się coraz mniej realny.
Od tegorocznego denka S&P 500 zdołał ostatnio odrobić prawie 200 punktów. Jest to wprawdzie mniej niż podczas zwyżki z początku maja, ale znacznie więcej iż wynosiła korekta z drugiej połowy kwietnia. Na dziennym wykresie pojawiła się biała świeczka, której podstawa 3963 pkt wyznacza wsparcie na dzisiejszą sesję. Natomiast na wykresie tygodniowym uformował się młotek. Z podręcznikowego punktu widzenia akcyjne byki zyskały dogodną pozycję do wyprowadzenia wzrostowej kontry. Z drugiej strony piątkowe zamknięcie wypadło poniżej lokalnych oporów. A na „tygodniach” ponownie ukształtowała się czarna świeczka. Brakuje także wyprzedania na szerokim rynku. Natomiast Nasdaq nie wypełnił swoich spadkowych zasięgów zaś DJIA wciąż ma sporo miejsca do spadków. Wszystko to sprawia, że pomimo poprawy sytuacji technicznej jankeskich indeksów, presja na spadki nadal ma prawo się utrzymywać. A ostatnie podbicie jest wciąż zbyt słabe, aby uznać je za początek nowego impulsu.