Czwartkowa sesja na GPW niemal od początku nie przebiegała po myśli kupujących. Ponure otwarcie handlu w Europie było do przewidzenia po tym, jak zachowały się giełdy w Stanach Zjednoczonych i Azji. Co jednak ciekawe, nie wszystkie parkiety na Starym Kontynencie zaczęły dzień od przeceny. Dla przykładu niemiecki DAX z rana zwyżkował nawet o ponad 0,5 proc. Jak się jednak szybko okazało, była to pułapka dla popytu. WIG20 w kolejnych godzinach sesji stopniowo poruszał się na południe przy niewielkim zainteresowaniu handlem. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy dnia indeks dużych spółek tracił około 0,5 proc. Wówczas nastąpiło pogorszenie nastrojów także w Europie, a do indeksów świecących na czerwono dołączył DAX. Również finał dnia należał do sprzedających. Podaż, wykorzystując płytki poziom handlu, sprowadziła WIG20 do 2133 pkt, co oznaczało spadek o ponad 2 proc. Na samym końcu obroty skokowo zwiększyły się. W gronie dużych przedsiębiorstw najsłabiej wypadło LPP. Kurs odzieżowej firmy spadł o ponad 8 proc. Nad kreską finiszowały jedynie PKN Orlen i Lotos.
Przypomnijmy, że we wtorek inwestorzy rzucali się na akcje, waluty rynków wschodzących i ich obligacje, wierząc w postępy w rozmowach o zawieszeniu broni między Ukrainą i Rosją. Środa była dniem otrzeźwienia, a w czwartek znów obserwowaliśmy ucieczkę od bardziej ryzykownych aktywów w stronę np. dolara czy złota. Wygląda na to, że w przypadku WIG20 mamy do czynienia z początkiem korekty zwyżkowej fali, która nabrała sił w połowie marca. W piątek możemy mieć do czynienia z próbą sforsowania przed podaż poziomu 2100 pkt.
Warto zauważyć, że na krajowym rynku inwestorzy wyprzedawali głównie walory dużych spółek. mWIG40 stracił jedynie 0,36 proc., sWIG80 zaś zdołał nawet nieco poprawić notowania.