Rynki azjatyckie mają za sobą nieudaną sesję i negatywnego otwarcia oczekiwano też na rynkach europejskich. W przypadku Polski wzrost napięcia przełożył się już z rana na dalsze osłabienie złotego. W obecnej sytuacji na dalszy plan schodzą wszelkie dane gospodarcze czy spekulacje co do polityki banków centralnych.
Sytuacja w Zaporożu budzi lęk rynków
Kamil Cisowski, DI Xelion
Czwartkowa sesja przyniosła w Europie koniec niewielkiego (w USA czy w Polsce znacznie silniejszego) odbicia. Główne indeksy spadały od 1,84% (CAC40) do 3,72% (IBEX), w miarę jak wojna na Ukrainie przynosi coraz większy koszt w postaci istnień ludzkich i zniszczeń miast, w szczególności Charkowa. Rynki stoją też pod presją wypowiedzi Jerome’a Powella przed Kongresem. Prezes Rezerwy Federalnej potwierdził rzeczywistość, w której obawy o wpływ rosyjskiej inwazji na globalne PKB nie mogą przesłonić nadrzędnego dla banków centralnych problemu, inflacji. Nie przykładamy wielkiej wagi do najbardziej elektryzującego media fragmentu jego wypowiedzi, czyli braku wykluczenia w przyszłości podwyżek o jednorazowej skali większej niż 25 pb, natomiast ponowny wzrost oczekiwań dotyczących zacieśnienia w tym roku (z 4-5 ruchów do sześciu) wydaje nam się dość naturalną reakcją, mimo że widzimy poważne ryzyko, że retoryka Fed będzie musiała być łagodzona w drugiej połowie roku. Nieco zaskakująca wydaje się nam natomiast dotychczasowa bierność EBC. Władze banku do tej pory właściwie nie zaadresowały w żaden sposób rosnącej presji inflacyjnej i znacznie poważniejszego dla Europy niż USA kosztu ekonomicznego wojny.
WIG20 spadł wczoraj o 1,68%, mWIG40 wzrósł o 0,08%, a sWIG80 o 0,67%. Obroty pozostają niezwykle wysokie, ponownie przekroczyły 2,5 mld zł. Obawiamy się, że niestety okres rewelacyjnego zachowania dużych spółek na tle zagranicy może się kończyć. Wczoraj spadkom przwodził CD Projekt (-5,52%) po informacjach o rezygnacji z istotnych przychodowo rynków w Rosji i Białorusi, trzeci dzień silnie taniało Allegro (-5,16%), środowe spadki potwierdziło LPP (-4,52%). Do przeceny powróciły jednak przede wszystkim banki, przystanek we wzrostach zrobiły KGHM (-0,14%), czy JSW (-4,51%). W tym drugim przypadku obroty przekraczające 400 mln sugerują, że w ogóle mogliśmy mieć do czynienia z ekstremum.
S&P500 spadło wczoraj o 0,53%, a NASDAQ o 1,56%, co należy wiązać przede wszystkim z odbiciem rentowności. Jedynym bardziej pozytywnym aspektem wczorajszej sesji był spadek cen ropy po doniesieniach o zbliżającym się porozumieniu między USA a Iranem. Trudno niestety mimo to być optymistą w kwestii trwałości tego ruchu. Według wyliczeń JP Morgan Rosjanie mają problem ze znalezieniem nabywców dla 66% swojego surowca, bank twierdzi też, że wykluczenie Moskwy z rynku mogłoby skutkować wzrostem cen nawet do 185 USD/b.