W piątek indeksy WIG, WIG20 oraz mWIG 40 spadły odpowiednio o 0,9 proc., 1,5 proc. oraz 0,5 proc. Z kolei indeks grupujący małe spółki wzrósł o ponad 0,5 proc. Pod sam koniec sesji liderem wzrostów wśród największych spółek został Orange Polska, którego notowania wzrosły o 2,2 proc. Widać więc wyraźne odreagowanie względem czwartkowej sesji, kiedy walory spółki telekomunikacyjnej spadły o 1,7 proc. Przez całą sesję jednak dobrze prezentowały się walory KGHM-u, które wzrosły o 1,6 proc.

Wśród średnich spółek trudno było wyróżnić stanowczego lidera wzrostów, natomiast indeks sWIG80 pomyślnie zakończył sesję głównie dzięki aktywności kupujących walory Rafako oraz Stalproduktu. Cena akcji obu spółek podskoczyła o odpowiednio 5,9 proc. oraz 6,4 proc. W przypadku Rafako jest to pokłosie zawarcia warunkowej umowy nabycia wszystkich akcji spółki należących obecnie do PBG i Multaros Trading Company Limited. Z kolei Stalprodukt podał dobre szacunki po IV kw. 2021 r.

Wśród indeksów branżowych słabością raził WIG-odzież, którego notowania spadły o ponad 3 proc. Był to efekt słabej sesji w wykonaniu LPP, którego walory staniały o 3,7 proc. O 1,7 proc. spadł również WIG.Games, a o 1,4 proc. indeks grupujący banki. Największe, bo przeszło 1,6 proc. wzrosty odnotował WIG-spożywczy. Indeks do góry ciągnęły spółki ukraińskie, których notowania odniosły kilkuprocentowe wzrosty.

Piątkowa sesja upłynęła pod dyktando wydarzeń na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Napływające informacje o rzekomej agresji zarówno ze strony Ukrainy jak i Rosji doprowadziły do słabości nie tylko na naszym rynku. Po południu amerykańskie indeksy S&P 500, NASDAQ oraz Dow Jones Industrial spadały o odpowiednio 0,5 proc., 1 proc. oraz 0,4 proc. Europejskie indeksy również nie miały łatwo. Niemiecki DAX zanurkował o 1,6 proc., CAC 40 spadł o 0,7 proc., a brytyjski FTSE 100 - o 0,2 proc. Ten ostatni notował momentami nawet 0,4 proc. wzrosty.

Wspomniana sytuacja na Ukrainie wpłynęła negatywnie również na rodzimą walutę. Po godzinie 17 euro umacniało się względem złotego o 0,2 proc., a dolar – o 0,5 proc. Spowodowało to, że za amerykańską walutę płacono ponad 4 zł.