Jak na razie średnia 200-sesyjna twardo stawia opór, co może mieć kluczowy wpływ na dalsze wydarzenia. Już prawie trzy tygodnie trwa konsolidacja pomiędzy 65 500 a 69 400 pkt, czyli na wysokości czarnego korpusu podażowej świeczki ze stycznia. Rynek wciąż jest pod negatywnym wpływem wydarzeń z 24 stycznia. Wtedy WIG naruszył lokalne wsparcia i wyznaczył barierę, która na chwilę obecną nie została pokonana (69 397 pkt). Bez zamknięcia dnia powyżej niej niedźwiedzie mają prawo blokować dalszą zwyżkę. Jednocześnie mogą przygotowywać się do zaatakowania kluczowej strefy wsparcia, na którą składa się linia trendu wzrostowego oraz szczyt z 2018 r. Jak na razie 65 000–66 000 pkt pozostaje pod kontrolą byków, ale wystarczy podażowy trigger z zagranicy i WIG stanie na krawędzi.

Na uwagę zasługuje sytuacja techniczna niemieckiej Xetry. DAX pozostaje wewnątrz rozszerzającego się trójkąta. Nie oznacza to jednak, że optymiści mogą spać spokojnie. W powietrzu wisi ryzyko powtórki wydarzeń z I kwartału 2020 r., kiedy to wskaźnik wybił się dołem z podobnej formacji. Różnica między ówczesną sytuacją a obecną jest taka, że dzisiaj ciężar akcji jest dużo większy niż dwa lata temu. Na razie nie widać niepokojących sygnałów oprócz zagrożeń płynących z polityki Fedu. Stosując jednak mądrość Sun Tzu, wroga należy spodziewać się tam, gdzie go nie widać...