Podczas wczorajszej sesji indeksy giełdowe zyskały umiarkowanie na wartości przy przeciętnych obrotach. WIG20 zakończył dzień na plusie z wynikiem +0,73 proc.
Wtorek nie obfitował w istotne publikacje danych makro. Motorem odreagowania na rynkach akcji było raczej odbicie cen szerokiego spektrum surowców oraz walut rynków wschodzących. Można oczekiwać, że w najbliższych dniach inwestorzy nadal chętnie będą lokowali w ryzykowne instrumenty, co zbiegnie się prawdopodobnie ze spadkiem rentowności obligacji greckich i hiszpańskich.
Wiele zależeć będzie również od publikacji wyników kwartalnych, które zbliżają się wielkimi krokami.Przy okazji wątku wyników finansowych warto poświęcić chwilę uwagi zależności pomiędzy giełdą a gospodarką. Nierzadko można ostatnio spotkać opinie, że gospodarka wyraźnie nie nadąża za indeksami giełdowymi. Podczas gdy produkcja przemysłowa w Polsce dopiero co znalazła się nad kreską, indeksy akcji poszybowały już o kilkadziesiąt procent w górę.
Nie ma w tym jednak nic nadzwyczajnego, ponieważ wskaźniki rynku kapitałowego zwykle wyprzedzają twardą sferę gospodarki o sześć - dziewięć miesięcy. Dlaczego? Skoro zastępy analityków non stop prognozują, jaka będzie kondycja giełdowych spółek, to nic dziwnego, że najbliższa przyszłość jest już w cenach zdyskontowana. Zastanawiając się więc nad przyszłością rynku akcji, nie należy skupiać się na bieżących prognozach, ale na tym, jak mogą się one zmienić oraz czy okażą się poprawne.
Paradoksalnie, właśnie ta kwestia może się okazać dobrym znakiem dla rynku akcji. Analitycy mają to do siebie, że podczas odwrócenia koniunktury w gospodarce często niedoszacowują siły odbicia. Dzieje się tak głównie z dwóch powodów: po pierwsze, wiele modeli bazuje na tzw. ekstrapolacji (przeniesieniu w przyszłość) dotychczasowych trendów, po drugie, często nie doceniają one siły cyklu.