Przy wsparciu ze strony drożejącej ropy, walut i akcji na rynkach wschodzących warszawskie indeksy zakończyły wczorajszy dzień w kolorze zielonym. WIG20 zyskał na wartości 0,66 proc., plasując się na poziomie 2604,8 pkt. Nie najgorzej spisały się również mniejsze spółki. Indeksy mWIG40 i sWIG80 zwyżkowały o odpowiednio 0,96 proc. i 0,63 proc. Korzystna mieszanka danych makro- i mikroekonomicznych z różnych stron świata dała bykom argument do zakupów.
Z jednej strony, uwaga inwestorów koncentruje się na raportach finansowych za pierwszy kwartał. Wczoraj peleton prowadził JP Morgan, który jako pierwsza instytucja z sektora bankowego w USA pochwalił się swoimi osiągnięciami. Wyniki okazały się sporo lepsze od oczekiwanych, co jest dobrym prognostykiem dla całego sektora. Z drugiej strony, zaskakująco pozytywnie wypadły lutowe dane o produkcji przemysłowej w strefie euro. Produkcja zwiększyła się o 0,9 proc. względem stycznia, co przekłada się w na 4,1-procentowy wzrost w ujęciu rok do roku.
Ten najwyższy od dwóch lat skok to nie tylko potwierdzenie, że wspólna gospodarka ma się coraz lepiej, ale przede wszystkim potwierdzenie tezy, że ekonomiści mogli początkowo nie doszacować siły odbicia. Taki scenariusz byłby korzystny dla rynków, które dyskontują obecnie jedynie umiarkowane ożywienie. Wprawdzie całościowe wyniki PKB za pierwszy kwartał mogą zostać osłabione przez ciężką zimę, jednak ogólny wymiar publikacji jest pozytywny. Tym bardziej że najwyższą dynamikę produkcji pokazały nie europejskie giganty, ale gospodarki z peryferiów. Mile zaskoczyły Irlandia i Portugalia, które niepokoją inwestorów kiepską kondycją kredytową.
Optymizmem powiało również z Dalekiego Wschodu, gdzie wielu analityków upatruje motoru napędowego ożywienia. Dość powiedzieć, że PKB Singapuru zwiększył się o 32 proc., a bezrobocie w Korei spadło najbardziej od 10 lat. Pozytywne publikacje makro mają szansę utrzymać się do czwartku, kiedy Chiny pochwalą się tempem wzrostu w IV kwartale. Obecnie ekonomiści szacują je na 11,7 proc.
Dobre publikacje makroekonomiczne mają niestety drugą stronę medalu. Im więcej optymizmu w gospodarce, tym wyższe ryzyko zaostrzenia polityki monetarnej. Pierwsze sygnały zmiany tonu już płyną z całego świata. Na Wschodzie wspomniany Singapur już zdecydował się na rewaluację waluty, a na Zachodzie z Fedu słychać coraz częściej głosy, że nie wszyscy członkowie czują się komfortowo z retoryką „bardzo niskich stóp przez wydłużony okres”. Największe obawy budzi jednak ewentualne zaostrzenie polityki pieniężnej w Państwie Środka. Zgodnie z maksymą, że co najbardziej rośnie, musi następnie najmocniej upaść, twarde lądowanie chińskiej gospodarki mogłoby mieć bolesne skutki dla rynków akcji i surowców.