W najgorszym momencie dzisiejszej sesji WIG20 tracił aż 3,2 proc. Skąd takie pogorszenie nastrojów? Po 10 tygodniach nieprzerwanej zwyżki indeksów pokusa realizacji zysków przez krótkoterminowych graczy sprawia, że do wywołania przeceny nie potrzeba wyjątkowo silnych impulsów. Takie bodźce właśnie się pojawiły. O spadku notowań zadecydowały trzy czynniki. Po pierwsze, zarzuty amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych (SEC) wobec banku Goldman Sachs (zatajanie przed inwestorami kluczowych informacji o sprzedawanych felernych instrumentach hipotecznych), które wywołały obawy przed falą procesów przeciwko bankom oskarżanym o wywołanie ostatniego kryzysu. Po drugie – rosnące do gigantycznych rozmiarów straty linii lotniczych z powodu wulkanicznego pyłu nad Europą. Po trzecie – kolejna fala obaw przed zaostrzeniem polityki pieniężnej w Chinach mającym na celu schłodzenie koniunktury na rynku nieruchomości.

Straty na dzisiejszej sesji byłyby jeszcze większe, gdyby nie to, że na plusy wyszły na początku notowań indeksy za oceanem – głównie dzięki dobrym wynikom Citigroup. W tej sytuacji WIG20 zdołał odrobić trochę strat i skończyło się na spadku o 2,33 proc.

W gronie firm z WIG20 najbardziej przeceniono Asseco Poland (o 5,78 proc.). Sporo skurczyła się też kapitalizacja spółek z branży telewizyjnej – kursy TVN i Cyfrowego Polsatu zgodnie osunęły się o 4-5 proc. Jedyną dużą firmą na plusie okazał się dziś Cersanit (+0,52 proc.).

Dla zwolenników analizy technicznej pierwszym testem tego, na ile nabierająca tempa korekta spadkowa okaże się trwała, będzie zachowanie WIG20 na poziomie styczniowego szczytu (2489 pkt). Brakuje do niego niespełna 2 proc.