Jak na razie bardzo dobre wiadomości płyną zarówno z sektora technologicznego, jak i z banków. Fakt, iż rynek sprzedawał po wynikach akcje Google (zeszły czwartek) i IBM (wczoraj), nie oznacza, iż były one złe. Inwestorzy mogli liczyć po prostu na jeszcze większe pozytywne zaskoczenie, takie jak choćby w przypadku banków, a gdy zyski i przychody tylko nieznacznie przekroczyły oczekiwania, sprzedawali akcje, które już wcześniej silnie drożały. Bardzo dobrze wyglądają wyniki banków. Po piątkowych wynikach BoA, wczoraj sporym zyskiem (15 centów na akcję) zaskoczył Citigroup. Widać, iż sektor bankowy korzysta na bardzo niskich stopach procentowych, choć oznacza to również spore ryzyko w przypadku ich podniesienia. Warto zwrócić uwagę, iż od początku wyników każda większa spółka zaskoczyła pozytywnie jeśli chodzi o wielkość zysku po wyeliminowaniu czynników o charakterze jednorazowym. W większości przypadków wyższy od oczekiwań był też poziom przychodów.
Wracając do afery Goldmana, wczorajsza wzrostowa sesja na Wall Street przyniosła z pewnością uspokojenie nastrojów i zmniejsza ryzyko nerwowej wyprzedaży akcji w krótkim okresie. Sprawa nadal może mieć jednak swoje długoterminowe konsekwencje, gdyż ożywia dyskusję odnośnie regulacji sektora bankowego w momencie, kiedy ta wydawała się już przygasać. Warto poczekać zatem na sygnały ewentualnych zmian oraz ewentualne kolejne pozwy przeciwko Goldmanowi (takowy zapowiedział choćby RBS). Niewykluczone, że sprawy te mogą zakończyć się ugodą, tak jak to miało miejsce po kryzysie internetowym, kiedy część brokerów wypłaciła odszkodowania dal inwestorów, którzy stracili pieniądze na nierzetelnych rekomendacjach.
Dziś czeka nas spora dawka amerykańskich raportów, zarówno przed sesją w USA (US Bancorp, oczekiwany EPS 34c; Bank of NY Mellon, godz. 12.30, oczekiwany EPS 53c; Goldman Sachs, godz. 14.00, oczekiwany EPS 4,14 USD), jak i po sesji (Yahoo, oczekiwany EPS 13c; Apple, oczekiwany EPS 2,41 USD, J&J, oczekiwany EPS 1,27 USD). Na froncie danych makroekonomicznych mamy dwie publikacje danych z Europy – niemiecki ZEW (godz. 11.00, oczekiwany niewielki wzrost wskaźnika do 45,2 pkt.) oraz brytyjskie dane o inflacji (10.30, konsensus 3,2% R/R).
Bieżący tydzień przynosi sporo danych istotnych dla funta (jutro dane z rynku pracy, w czwartek sprzedaż detaliczna, zaś w piątek wstępne dane dotyczące PKB), który dodatkowo pozostaje pod wpływem kończącej się kampanii przed wyborami, które odbędą się 6 maja. Przypomnijmy, iż Wielkiej Brytanii brak większości parlamentarnej, co wywarło już negatywny wpływ na notowania funta. W ostatnim czasie wzrosły wyraźnie notowania demokratów, trzeciej partii, uważanej dotąd za outsidera. To dodatkowo komplikuje obraz polityczny.
Tymczasem na parze GBPUSD mamy oznaki odbicia. Po zarysowaniu się formacji podwójnego dna, ruch powrotny okazał się znacznie mniejszy niż na EURUSD. Aby kontynuować zwyżkę (zwłaszcza biorąc pod uwagę negatywny wpływ greckich problemów na notowania euro, a przez to po części na funta) para potrzebować będzie dobrych danych z brytyjskiej gospodarki oraz pozytywnego rozstrzygnięcia politycznego. Najbliższe wsparcie na parze to poziom 1,5122, zaś opór 1,5387.