Dobrymi przykładami ze sfery makroekonomicznej był indeks Ifo w Niemczech, który wypadł lepiej od oczekiwań, ale jego składowa dotycząca oczekiwań drugi miesiąc z rzędu wyraźnie się obniżyła. Wskaźniki PMI dla strefy euro poszły wyraźnie w dół, ale w dalszym ciągu sygnalizują rozwój w sektorze przemysłowym i usług. Pozwolenia na budowę i liczba rozpoczętych budów okazały się w sierpniu wyższe od oczekiwanych, ale aktywność pod tym względem i tak pozostaje bardzo niska.
Poprawiła się sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA, ale do upłynnienia wciąż jest blisko 4 mln domów. Przy obecnym tempie sprzedaży potrzeba na to niecałe 12 miesięcy, a szacuje się, że dopiero przy ośmiu-dziewięciu miesiącach znika presja na ceny ze strony sprzedających. Sierpniowa sprzedaż detaliczna w Polsce przekroczyła oczekiwania, ale publikacji tych danych towarzyszyła informacja o pogorszeniu się we wrześniu (drugi kolejny miesiąc) nastrojów naszych konsumentów.
Natomiast jeśli chodzi o zachowanie rynków, to mimo że w piątek indeksy na GPW wspięły się na nowe szczyty hossy, pojawiają się pierwsze sygnały zapowiadające pogorszenie koniunktury. Paneuropejski DJ Stoxx 600 spadł poniżej sierpniowej górki, co wraz z powstałą na dziennym wskaźniku MACD negatywną dywergencją nie wróży dobrze. Trudności z utrzymaniem ponad sierpniowym szczytem ma też S&P 500.
U nas linię trendu łączącą dołki z końca czerwca i końcówki sierpnia przełamał sWIG80. Niepokojąco na dłuższą metę wygląda dysproporcja w zachowaniu indeksu EMBI+ mierzącego premię za ryzyko inwestycji na rynkach wschodzących a MSCI EM, wskaźnikiem koniunktury na rozwijających się rynkach akcji. O ile ten drugi wyszedł ponad kwietniowy szczyt, o tyle pierwszy nie zbliżył się nawet do wiosennego dołka.
Nieustającym tematem na rynkach są kwestie związane z decyzjami banków centralnych w sprawie dalszego drukowania pieniędzy, co oficjalnie nazywa się ilościowym luzowaniem polityki pieniężnej. Nadzieje na takie działania tonują wpływ gorszych wiadomości gospodarczych na nastroje inwestorów.