Tak zinterpretowano informację agencji ratingowej Moody’s, że zamierza ona dokonać analizy wiarygodności kredytowej Hiszpanii i ewentualnie obniżyć jej ocenę z obecnego poziomu Aa1.
Na nowojorskich giełdach komunikat Moody’s też nie zrobił dobrego wrażenia, bo ogarnięcie przez kryzys tak dużego kraju jak Hiszpania mogłoby niekorzystnie odbić się również na amerykańskiej gospodarce, choćby na skutek spadku popytu na towary eksportowane przez tamtejsze spółki. Tym razem jednak inwestorzy postanowili kupować nie na podstawie prognoz, ale faktów, a te poprawiły nastroje. Produkcja przemysłowa w USA wzrosła w listopadzie bardziej, niż przewidywano, co odebrano jako zapowiedź, że również w 2011 r. ten sektor będzie przyczyniał się do wzrostu amerykańskiego PKB. W rezultacie S&P 500 zwyżkował siódmy dzień z rzędu, co było najdłuższym wzrostowym okresem tego wskaźnika od 2006 r.
W Europie zapowiedź Moody’s za bardzo popsuła nastroje inwestorów, by mogły je zupełnie odmienić dobre informacje z USA. Najbardziej spadały indeksy w Madrycie i Mediolanie, ale na większości rynków środowe notowania zakończyły się na minusie. Aż 4,7 proc. straciły akcje spółki Inditex, największej na świecie sieci handlu odzieżą, do której należą m.in. sklepy Zara. A spadły tylko dlatego, że zysk firmy wzrósł w III kw. o 20 proc., czyli wolniej niż 42 proc. dla trzech kwartałów.