Średnie spółki na topie

Wtorkowa sesja była odwrotnością poniedziałkowej. Dlatego po dwóch dniach główne indeksy są na poziomach z końca zeszłego roku.

Z drugiej tegorocznej sesji zadowoleni mogą być tylko akcjonariusze średnich i małych firm i to nie wszystkich. Indeks mWIG 40 zyskał we wtorek 0,84 proc. i znalazł się na poziomie 2844 pkt. - najwyższym od dwóch i pół roku.

Nieźle radził sobie też sWIG 80, który wzrósł o 0,2 proc. do 12306 pkt. Za pozytywne zmiany obu indeksów odpowiadały pojedyncze spółki. W przypadku indeksu średnich firm była to Bogdanka, która podrożała o 2,7 proc. do 114 zł. Jest najdroższa od debiutu. Lubelska spółka ma aż 7,68-proc. udział w mWIG 40. Jej rosnące notowania to efekt powodzi, która dotknęła kopalnie w Australii co skutkowało zwyżką cen węgla na giełdach światowych.

Dlatego mocno w górę poszły również papiery innych górniczych spółek notowanych na GPW. Czeski NWR podrożał o 5,3 proc. a ukraińska Sadowaya o 9,1 proc.

W przypadku firm wchodzących w skład sWIG 80 warto wyróżnić ponad 3-proc. skok notowań Puław, które pochwaliły się, wartą 365 mln zł, umową na sprzedaż kaprolaktamu do Azji. Chemiczna spółka jest trzecią "najcięższą" spółką w indeksie sWIG 80. Ma w nim 2,9-proc. udział.

Na tle "mniejszych" indeksów dokonania WIG i WIG 20 prezentowały się nadzwyczaj blado. Indeksy straciły na wartości, mimo że rozpoczynały dzień w okolicach poniedziałkowych zamknięć. Na koniec dnia pierwszy z wymienionych spadł o 0,81 proc. do 47616 pkt. Drugi zniżkował o 1,52 proc. do blisko 2740 pkt. W obu przypadkach przyczyną spadków była przede wszystkim 8,3-proc., techniczna przecena Telekomunikacji Polskiej. Dzień wcześniej papiery narodowego operatora zwyżkowały o ponad 10 proc. za sprawą błędnego zlecenia, które trafiło na rynek w ostatniej fazie sesji. Słabo, tracąc ponad 3 proc., wypadły również: BRE Bank i PKN Orlen. Najlepiej radziło sobie Asseco Poland, który zwyżkowało o 1,8 proc.

Kiepska postawa indeksów, pomijając "wkład" Telekomunikacji Polskiej, mogła trochę dziwić mając w pamięci zapał, z jakim dzień wcześniej inwestorzy kupowali akcje w Warszawie. Do nabywania ich we wtorek zachęcała też nadzwyczaj udana, poniedziałkowa sesja za oceanem. Również wtorkowe zachowanie się innych rynków europejskich nie skłaniało do zamykania pozycji. Przez prawie cały dzień indeksy giełd w Paryżu, Frankfurcie czy Londynie były po zielonej stronie. Dopiero przed zamknięciem, za sprawą słabej postawy giełdy nowojorskiej (zaczęła dzień na plusie ale szybko zaczęła spadać) oddały znaczną część wcześniejszych zysków.

Gdzie się zatem podziali kupujący na GPW? Nie można wykluczyć, że przenieśli swoją uwagę na mniejsze firmy co skutkowało pobiciem rekordu przez mWIG40. Podmioty z tej kategorii w zeszłym roku zachowywały się wyraźnie słabiej niż ich więksi bracia, których notowania rosły w górę dzięki inwestorom zagranicznym. Być może teraz indeksy średnich i małych firm będą próbowały nadrobić straty co z pewnością jest dobrą informacją dla inwestorów indywidualnych, którzy wolą trzymać w portfelach papiery mniejszych podmiotów niż giełdowej arystokracji. Nie można jednak wykluczyć, że słaba postawa głównych indeksów to efekt wycofywania kapitału z Polski.

Potwierdzać to mogą rosnące obroty. Właściciela zmieniły we wtorek papiery za blisko 900 mln zł czyli 70 proc. więcej niż w poniedziałek. Potwierdzeniem tej tezy może być też mocny wzrost oprocentowania polskich papierów dłużnych. Jej zaprzeczeniem jest z kolei zyskujący na wartości złoty. W tym przypadku za popytem na nasz pieniądz mogą stać oczekiwania dotyczące podwyżki stóp procentowych. Po południu za euro płacono już mniej niż 3,94 zł a za dolara poniżej 2,94 zł. W obu przypadkach to najniższe poziomy od listopada zeszłego roku.