Tymi zmartwieniami można tłumaczyć ostatnią słabość rozwiniętych rynków akcji (MSCI World najniżej od marca). Równocześnie rynki wschodzące zdają się obserwować cały ten spektakl z dużym spokojem (MSCI Emerging Markets znajdował się w czwartek sporo powyżej majowego minimum), co zapewne wynika z prostego faktu, że Grecy winni są pieniądze głównie bankom z krajów rozwiniętych. Sytuacja ta przypomina to, co działo się trzy miesiące temu (wtedy obok Japonii przejmowano się kłopotami finansowymi Portugalii) oraz rok temu (gdy finalizowano zgodę na pierwszy pakiet pomocy dla Grecji).
W obu przypadkach podobnie jak teraz domniemany dołek cyklu trzymiesięcznego sygnalizowany był wyraźną dywergencją pomiędzy MSCI World a MSCI Emerging Markets. By analogia okazała się pełna, jeszcze w czerwcu powinno dojść do zawarcia ostatecznego porozumienia co do sposobu dalszego finansowania Grecji.
Jeśli to rzeczywiście nastąpi, to odciążone rynki powinny odbić w górę. Wydaje się, że proces „socjalizacji” zadłużenia Grecji (przerzucania finansowania tego kraju z prywatnych banków na międzynarodowe instytucje typu MFW czy ECB) będzie kontynuowany. Można oczekiwać, że dopiero po zakończeniu ewakuacji prywatnych banków z greckiego długu wprowadzona zostanie jakaś forma jego restrukturyzacji.
Jeśli uwzględnić sondaż AAII, to równie minorowe co obecnie nastroje wśród indywidualnych inwestorów w USA panowały podczas tej hossy jedynie pięciokrotnie: dokładnie w dnie bessy w lutym–marcu 2009, w lipcu 2009, listopadzie 2009, lipcu 2010 i sierpniu 2010. Każda z tych sytuacji z przeszłości wyznaczała dobry moment do krótkoterminowych zakupów akcji i tym razem powinno być podobnie.
Od początku 2010 roku najsłabsza z faz wzrostowych cyklu trzymiesięcznego na WIG20 miała jedynie +7 proc. (30 listopada 2010–18 stycznia 2011). Jeśli przyjąć, że ostatnie minimum