Po tak silnej i gwałtownej przecenie, z jaką mieliśmy ostatnio do czynienia, duża grupa inwestorów będzie oczekiwać powrotu cen do ostatnich niskich poziomów, a nawet spadków kursów poniżej poprzednich minimów. Ci inwestorzy będą wykorzystywać zwyżki do sprzedawania swych udziałów trochę na zasadzie, że „rynek daje im drugą szansę". Przy czym wpływ tego czynnika na sytuację rynkową jest z natury ograniczony w czasie.
Dużo poważniejszym wyzwaniem jest ocena sytuacji makroekonomicznej. Ostatnie dane za II kwartał na temat PKB Niemiec zaskoczyły negatywnie. Z kolei dane z USA, wbrew pesymistycznym oczekiwaniom, okazały się całkiem przyzwoite, w tym informacje o produkcji przemysłowej.
Jedną z najpoważniejszych i zarazem najtrudniejszych do analizy dla inwestorów informacji była zapowiedź zwiększenia integracji fiskalnej przedstawiona przez Niemcy i Francję. Inwestorzy już od jakiegoś czasu oczekują na ruchy, które mogą skutecznie rozwiązać kryzys w strefie euro. Propozycja Niemiec i Francji wychodzi naprzeciw diagnozom, że jedną z fundamentalnych przyczyn obecnych problemów było przyjęcie wspólnej waluty i jednocześnie prowadzenie niemal zupełnie niezależnej polityki budżetowej przez poszczególne państwa strefy euro. Przyjęcie wspólnych reguł i rozpoczęcie formowania „rządu gospodarczego" teoretycznie powinno być pozytywną wiadomością. Brak entuzjastycznej reakcji rynków wynika z dwóch powodów. Pierwszy, nieco banalny, to fakt, że część inwestorów oczekiwała bardziej jakiegoś jednorazowego kroku, który miałby przynajmniej na dłuższy czas „uzdrowić" sytuację. Jednym z takich rozwiązań miałyby być np. euroobligacje. Drugi powód ostrożnej reakcji rynków wynika z samej natury propozycji. Przedstawione działania mają charakter długoterminowy. Musi upłynąć sporo czasu na negocjacje i uzgodnienia. Ponadto, na dzisiaj propozycja ciągle jest dość ogólna i niesie wiele pytań, na które odpowiedzi mogą być bardzo brzemienne w skutki. Przykładowo, jeśli ma powstać nowy rząd europejski obejmujący tylko państwa strefy euro, to jaka ma być rola Komisji Europejskiej? Jak będzie wyglądać polityka budżetowa UE, czyli transfery środków do takich krajów jak Polska. Co z państwami, które nie będą chciały zaakceptować nowych norm. Czy to oznacza presję na opuszczenie przez nie wspólnej waluty (mógłby to być m.in. sposób na wypchnięcie Grecji ze strefy euro) czy też powołanie dwóch różnych stref w ramach wspólnej waluty. Ilość pytań można by mnożyć. W praktyce to oznacza, że inwestorzy nadal są skazani na kolejne, polityczne informacje z Unii.