Wyjątkiem był jedynie Londyn, ale tylko dlatego, że Brytyjczycy wczoraj świętowali.
Do zakupów inwestorów skłoniło przesłanie z Jackson Hole, że gospodarka amerykańska, ale i światowa nadal będzie rozwijała się, aczkolwiek nie tak szybko, jakby wszyscy chcieli. A gdyby coś się stało i niebezpieczeństwo recesji okazało się jednak realne, to Fed ma jeszcze sposoby, by i temu zapobiec.
Zapewne nie bez znaczenia dla ożywionego popytu po obu stronach Oceanu Atlantyckiego było także to, że po sierpniowym załamaniu akcje są o wiele tańsze niż jeszcze kilka miesięcy temu.
Indeksy jeszcze śmielej poszły w górę po opublikowaniu przez Departament Handlu raportu o wydatkach konsumpcyjnych Amerykanów w lipcu. Wzrosły one o 0,8 proc. najbardziej od lutego, po spadku o 0,1 proc. w czerwcu.
W Europie Zachodniej też przeważało przekonanie, że gospodarka da sobie radę, no i nie było żadnych złych informacji ze strefy euro. Akcje największych towarzystw reasekuracyjnych Munich Re i Swiss Re zdrożały po 3,5 proc., gdy okazało się, że huragan Irena wyrządził mniejsze szkody niż przewidywano. Indeks ateńskiej giełdy zyskał 16 proc. po wiadomości o fuzji 2 greckich banków.