W Europie Zachodniej notowania zaczęły się od wzrostów, szczególnie pokaźnych w Londynie, bo tamtejszych inwestorów ominęły poniedziałkowe duże zwyżki spowodowane przesłaniem ze spotkania szefów banków centralnych w Jackson Hole sprowadzającego się do stwierdzenia, że amerykańskiej gospodarce nie grozi nic strasznego, a gdyby coś się stało, to są sposoby na jej ożywienie. Tezę, że nie najgorzej wiedzie się Amerykanom potwierdził raport o większym od spodziewanego wzroście wydatków konsumpcyjnych.

Te dobre informacje skutkowały porannymi wzrostami indeksów w Europie Zachodniej. Spadki zaczęły się niemal wszędzie, poza Londynem, po opublikowaniu przez Komisję Europejską obliczanego tam indeksu zaufania konsumentów i przedsiębiorców w strefie euro. Wskaźnik ten spadł najbardziej od grudnia 2008 r. i znalazł się na poziomie najniższym od maja ub. r. Tak gwałtowne pogorszenie nastrojów nie pozostawia wątpliwości co do oceny perspektyw europejskiej gospodarki.

Od spadków zaczęły się notowania w Nowym Jorku, a po godz. 16.00 naszego czasu spadki po obu stronach Atlantyku powiększyły się, bo indeks zaufania amerykańskich konsumentów spadł do poziomu najniższego od kwietnia 2009 r. Po niespełna godzinie inwestorzy odzyskali jednak optymizm i poszły w górę kursy przede wszystkim tych spółek, których wyniki najbardziej zależą od ogólnej koniunktury gospodarcze. Zwyżkowały na przykład papiery firm surowcowych. Wróciło na rynki przekonanie, że EBC wstrzyma się z podwyżkami stóp, a FED we wrześniu podejmie jakieś korzystne dla rynku decyzje.