Kontrakty jednak i tam spadały, co zapewne znajdzie odzwierciedlenie w trzeciej z rzędu zniżce indeksu Standard & Poor's, gdy we wtorek giełdy za oceanem zostaną otwarte.

Przyczyną przeceny była rosnąca obawa, że kryzys zadłużeniowy w strefie euro pogłębia się. Najbardziej obawy te widoczne były w notowaniach banków. Kursy akcji europejskich potentatów z tej branży – Deutsche Banku, Credit Suisse, Societe Generale, Barclaysa i Royal Bank of Scotland  - traciły ponad 6,3 proc. Prezes Deutsche Banku Josef Ackermann powiedział, że to co dzieje się na rynkach akcji i obligacji przypomina mu kryzys finansowy z jesieni 2008 r. Mimo, że europejski sektor bankowy jest obecnie lepiej dokapitalizowany i mniej zależny od krótkotrwałych zakłóceń płynności.

Na rynki wrócił strach, że bankructwo najbardziej zadłużonych państw ze strefy euro jest nieuniknione. Włoskie 10-letnie obligacje taniały 10. dzień z rzędu, co było najdłuższym okresem przeceny tych papierów od wprowadzenia wspólnej waluty w 1999 r. Ich rentowność wzrosła o 27 pkt bazowych. Na wtorek we Włoszech zapowiedziano strajk generalny w proteście przeciwko cięciom wydatków budżetowych. Oprocentowanie greckich obligacji po raz pierwszy przekroczyło 50 proc. Natomiast rentowność niemieckich bundów spadła do rekordowo niskiego poziomu 1,86 proc. Również dlatego, że najbardziej w Europie Zachodniej – ponad 5 proc. – zniżkował indeks frankfurckiej giełdy. Inwestorzy boją się, że kolejna porażka partii kanclerz Merkel w wyborach lokalnych osłabi gotowość Niemiec do ratowania strefy euro.