Mianowicie w marcu, kiedy wygasały marcowe kontrakty, indeksy znajdowały się na lokalnych szczytach, obecnie po trzech miesiącach spadków rynki sprawiają wrażenie, jakby osiągnęły lokalne minima. Można pokusić się o tezę, że ktoś duży zarobił na długich pozycjach na serii marcowej, następnie przesiadł się na krótko na serii czerwcowej i w przyszłym tygodniu powinniśmy mieć do czynienia z zamykaniem krótkich pozycji, a może nawet otwieraniem długich na serii wrześniowej. Ktoś powie: naciągana teoria, ale pasuje do tego, co dzieje się na giełdach. Obecnie sentyment na rynku kształtowany jest przez oczekiwania odnośnie do możliwości wystartowania QE3 – już 50 proc. analityków ankietowanych przez Reutersa oczekuje, że 20 czerwca na posiedzeniu Fed padnie tak mocno upragnione przez rynki, „tak". To, plus wynik wyborów parlamentarnych w Grecji, może być takim impulsem do zmiany nastrojów rynkowych. To bardzo ładnie komponuje się z przesiadką na nową serię kontraktów terminowych. Jednak przed nami wcześniej tydzień trzech wiedźm i tradycyjnie możemy mieć do czynienia z podwyższoną zmiennością na rynkach. Generalnie jednak z otwieraniem długich pozycji, o ile wcześniejsze założenia o możliwej zmianie rynkowych sentymentów okażą się prawdziwe, najlepiej poczekać do czasu, zanim główne amerykańskie indeksy, czyli S&P500 i DJIA, powrócą powyżej 200-sesyjnych średnich kroczących. Korekta notowań ropy Brent osiągnęła okrągły poziom 100 USD, czyli ceny oczekiwanej przez producentów, co może powstrzymać dalszą przecenę.