Trudno to jeszcze traktować jako trwałe zjawisko, ale bez wątpienia wskazuje, że silniejsze zachowanie naszego parkietu w tym czasie to nie zasługa lokalnych inwestorów, ale jedynie „odprysk" globalnych zjawisk. Jednocześnie w ostatnich dniach nie dało się zauważyć istotniejszej siły emerging markets w porównaniu z rynkami dojrzałymi. To zaś nie pozwala rozstrzygnąć wątpliwości co do trwalszego wzrostu atrakcyjności wschodzących rynków akcji. W krótkiej perspektywie dalsza korekta notowań dolara i towarów ma szanse wspierać notowania walorów w krajach rozwijających się. Tyle tylko, że nie musi to oznaczać bezwzględnych zysków, a jedynie relatywną siłę wobec rynków bazowych.
Zatrzymanie zwyżek na europejskich parkietach nastąpiło praktycznie dokładnie po takim samym czasie i po zwyżce o zbliżonej skali, jak to miało miejsce po rozpoczęciu japońskiego QE w kwietniu 2013 r. Ta analogia na najbliższe tygodnie skłania do ostrożności względem akcji ze Starego Kontynentu. Ich zachowanie, jeśli tylko będzie stymulowane zmianami wartości euro, nie powinno mieć globalnego oddziaływania. Kluczowe są ceny amerykańskich walorów, które na dobre utknęły w przedziale 2–2,1 tys. pkt dla S&P 500. Z każdym dniem będą nabierać znaczenia oczekiwania dotyczące wyników spółek w USA w I kwartale. I tu przyjdzie się inwestorom zderzyć z sytuacją, z jaką nie mieli do czynienia od kilku lat – zarobek firm będzie mniejszy niż rok wcześniej. Prognozy mówią o przeszło 4-proc. zniżce. Jest zatem szansa, że jeśli zgodnie z amerykańską „tradycją" rzeczywiste zyski będą wyraźnie lepsze od oczekiwanych, to wyniki będą bliskie płaskim. Obiektywnie będzie to słaby wynik w kontekście najwyższych od przeszło 10 lat współczynników wycen.
Zaskakuje nieco słabość małych spółek w ostatnich dniach. Nieco, bo można było się spodziewać, że słabnący kurs EUR/PLN będzie niekorzystnie wpływać na postrzeganie tej grupy firm (przez pryzmat mniejszej rentowności eksportu). Nie bez znaczenia jest też to, że zainteresowanie „MIŚ-iami" w dwóch pierwszych miesiącach tego roku było w sporym stopniu napędzane niechęcią do blue chips. To przy lepszej postawie tych drugich skutkuje mniejszym zainteresowaniem firmami z drugiego i trzeciego szeregu. Zacierają się też różnice w wycenach. Mediana wskaźnika C/Z dla sWIG80 to niecałe 14, dla WIG20 nieco ponad 14.