Chiny straciły w styczniu 100 mld dolarów rezerw walutowych, co oznacza – w mało prawdopodobnym scenariuszu, że ucieczka kapitału będzie cały czas trwała w podobnym tempie – że środków do obrony kursu juana wystarczy im jeszcze na 2 lata i 8 miesięcy. Jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało Shanghai Composite porusza się cały czas ścieżką WIG-u z lat 1993–1994 (współczynnik korelacji od początku 2014 roku na poziomie 0,97!). Najwyraźniej panika na rynku zdominowanym przez detalicznych inwestorów wygląda zwykle podobnie. Gdyby tak miało być nadal, to chiński indeks powinien złapać grunt pod nogami w połowie lutego, a ostateczne dno bessy ustanowić w maju/czerwcu (odpowiednik dołka na WIG-u ze stycznia–marca 1995, gdy zbankrutował bank Barings).
Od końca ub.r. S&P 500 stracił 9,4 proc. W okresie od 1929 roku jeszcze nigdy, na ósmej sesji lutego indeks ten nie był o tyle niżej w stosunku do zamknięcia poprzedniego roku. Jedyne dwa porównywalne przypadki -9,3 proc. i -9,2 proc. – miały miejsce na ósmych sesjach lutego lat 1948 i 1957 r. W 1948 roku taka rozpoczynająca rok wyprzedaż na Wall Street kulminowała na S&P 500 podwójnym dołkiem 13 lutego (na 10. sesji lutego) i 16 marca, indeks rósł o 23,3 proc. do połowy czerwca, po czym spadał przez następne 12 miesięcy, kończąc zniżkę nieco poniżej dołka z lutego/marca 1948. W 1957 roku scenariusz był nieco inny: S&P 500 skończył spadki już na ósmej sesji lutego, rósł o 15,9 proc. do połowy lipca, a następnie spadał o 19,6 proc. do października. Podsumowując po podobnie słabym jak teraz otwarciu roku na Wall Street w 1949, kupując S&P 500 na ósmej sesji lutego, można było stracić maksymalnie 2,4 proc., a postępując podobnie w roku 1957 – 5,7 proc. Z powyższej lekcji historii można chyba wyciągnąć trzy wnioski: po pierwsze, w lutym/marcu S&P 500 ustanowi lokalny dołek i będzie rosnąć do czerwca/lipca, po drugie, w drugiej połowie roku wróci słabość i sprowadzi indeks poniżej obecnych poziomów oraz po trzecie, obecna słabość nie musi oznaczać zapowiedzi katastrofy podobnej do tej z 2008 roku.
Wszystkie te wydarzenia spowodowały, że prawdopodobieństwo podwyżki stóp Fed w marcu spadło prawie do zera, co wywołało osłabienie dolara i najsilniejszy od lata 2013 r. wzrost ceny złota. Beneficjentami tego ostatniego były ceny akcji producentów złota i srebra.