W tym czasie WIG20 oscylował przy poziomie wtorkowego zamknięcia (1962 pkt), a w obliczu braku istotnych publikacji makroekonomicznych wydawało się, że taka sytuacja utrzyma się do końca dnia. Zwłaszcza że w okresie przedświątecznym aktywność inwestorów na GPW zwykle się zmniejsza.

Po południu jednak do głosu doszły niedźwiedzie i WIG20 zaczął spadać. W najgorszym momencie indeks tracił 1,8 proc. i oscylował przy 1926 pkt. W ten sposób naruszone zostało pierwsze techniczne wsparcie 1928 pkt, wyznaczone przez szczyt z poprzedniego tygodnia. Pułap ten okazał się jednak na tyle silną barierą, że spadek nie został pogłębiony i zniżkę podczas środowej sesji można uznać za bezpieczną korektę w trendzie wzrostowym. Ostatecznie WIG20 spadł bowiem o 1,4 proc., do 1935 pkt.

Głównym ciężarem dla indeksu blue chips były PZU oraz PKO BP. Akcje obu spółek traciły po południu po ponad 2 proc., a przecież ich waga w portfelu WIG20 wynosi łącznie aż 25 proc. W portfelach pozostałych indeksów – mWIG40 i sWIG80 – zniżki miały mniejszą skalę i sporo spółek odnotowało solidne zwyżki notowań. Przykładowo papiery Sanoku drożały pod koniec notowań o 5,2 proc., a walory Zetkamy o 6,9 proc. Największe zwyżki na szerokim rynku zaliczył informatyczny Arcus, którego akcje drożały o prawie 60 proc. Słabością raziły natomiast Bogdanka i 11 bit studios, których papiery potaniały o 10 proc.

Z technicznego punktu widzenia indeks blue chips wciąż pozostaje w obrębie kanału wzrostowego, który budowany jest od stycznia. Jego dolna granica znajduje się przy 1880 pkt, co wraz z psychologicznym poziomem 1900 pkt tworzy silną strefę wsparcia. Jeśli dojdzie do dalszych ataków niedźwiedzi, to na tych poziomach powinny zostać one zatrzymane. Z kolei maksimum środowej sesji 1969 pkt pozostaje najbliższym oporem, którego przebicie powinno skutkować zwyżką indeksu do 2000 pkt.

[email protected]