Indeks największych spółek ma za sobą rozdanie, które stało się najsłabszym od 14 listopada 2016 roku. Spadek był największym w trakcie fali wzrostowej, której początek należy lokować na sesji z 21 listopada 2016 roku. Takie umiejscowienie sesji na tle bliskiej historii ostrzega, iż dzień może być początkiem korekty trendu, który odpowiada za zwyżkę WIG20 z okolic 1700 pkt. w pobliże 2300 pkt. Trudno jednak mówić o zaskoczeniu. WIG20 zyskał w nieco więcej niż trzy miesiące ponad 30 procent i po tak dynamicznym wzroście realizacja zysków jest naturalna. Ostrzeżenia pojawiły się już na sesji środowej, w trakcie której słabość techniczną wykazywały ważne dla indeksu spółki, jak PKN i KGHM. Dziś obie ścigały się o rolę lidera obozu podażowego, czego pochodną jest znacząca część obrotu w indeksie zebrana przez walory KGHM i PKN. Tylko technicznie patrząc rozdanie nie przesądza o końcu trendu. Rynek wykazywał już wcześniej wrażliwość na równe poziomy i spotkanie z 2300 pkt. sprzyjało kontrze podaży. Sprzedający odnieśli dziś pierwszy sukces w postaci połamania wsparcia na 2225 pkt., ale nie zdołali pokonać 2200 pkt. Dalsza droga na południe będzie trudna, gdyż rynek zbudował kilka ważnych poziomów, na których popyt będzie mógł kontrować. Co ważniejsze, przecena mogłaby powiększyć o 100 punktów, a i tak w mocy pozostaną linia trendu wzrostowego i połamany opór w rejonie 2100. Jeszcze dalej jest do górnego ograniczenia zeszłorocznej konsolidacji w strefie 2000-1650 pkt., której pokonanie zbudowało potencjał zwyżki WIG20 w rejon 2350 pkt. Ryzyk należy zatem szukać raczej w presji spadkowej z rynków bazowych, które znacząco pomagały dziś podaży. Skorelowany spadek WIG20 i DAX – w trakcie sesji niemiecki indeks tracił 1,6 procent – jest ostrzeżeniem, iż podaż zyskała sojusznika w otoczeniu, które w ostatnich trzech miesiącach grało w popytowym obozie.
Adam Stańczak
e-mail: [email protected]