Przypomnijmy, że chodzi o to, iż po latach skupowania obligacji skarbowych i hipotecznych (quantitative easing, QE) suma bilansowa Fedu mocno spuchła i teraz bank chce ją stopniowo odchudzić do bardziej „normalnych" poziomów.
Kuracja odchudzająca ma postępować stopniowo i potrwać przez lata. Wg ogłoszonego wcześniej planu Fed nie będzie sprzedawał obligacji, lecz jedynie stopniowo ograniczał reinwestowanie pieniędzy pochodzących z wykupu posiadanych papierów. Wydaje się, że ze względu na kwoty, jakie wchodzą w grę, operacja na dłuższą metę będzie musiała, mimo stopniowego tempa, wywrzeć wyraźny wpływ na rynek obligacji, doprowadzając do spadku ich cen i tym samym wzrostu rentowności. Przed scenariuszem krachu ostrzegł miesiąc temu były szef Fedu Alan Greenspan, którego zdaniem obecna rentowność papierów skarbowych jest na dłuższą metę zdecydowanie zbyt niska.
Co ciekawe jednak, na razie inwestorzy zdają się nie przejmować zbytnio perspektywą nadejścia ery QT. Rentowności nie tylko ostatnio nie rosną, lecz – w przypadku dziesięciolatek – nawet osunęły się do poziomów najniższych od dziesięciu miesięcy. Pamiętajmy, że niska rentowność obligacji bywa wykorzystywana jako argument uzasadniający dość szczodre wyceny amerykańskich akcji.
Posiedzenie Fedu planowane jest na 19–20 września.