Negatywne impulsy z pozostałych giełd zwiastowały raczej kontynuację przeceny. Szybko jednak się okazało, że chętnych do pozbywania się polskich akcji nie było zbyt wielu, w efekcie jeszcze przed południem do głosu szybko doszli kupujący, których najwyraźniej skusiły mocno przecenione walory. Ich szybki powrót spowodował, że WIG20 finiszował ponad 0,6 proc. nad kreską.

Zwyżki w Warszawie kontrastowały z kolorem czerwonym obecnym na wielu pozostałych europejskich rynkach akcji. Co ciekawe, sprzedający są dużo bardziej aktywni na parkietach rynków wschodzących z naszego regionu, co miało związek z przeceną tureckiej liry, wywołaną napięciami geopolitycznymi wokół Turcji. Dlatego największa przecena miała miejsce na giełdzie w Stambule. Na pozostałych rynkach nastroje były bardziej stonowane, ale na większości parkietów w Europie główne indeksy i tak zakończyły sesję pod kreską.

Zasięg odbicia w Warszawie był jednak mocno ograniczony, zawężając się głównie do największych spółek z indeksu WIG20. Lokomotywami wzrostu indeksu były przede wszystkim papiery spółek rafineryjnych PKN Orlen i Lotosu, wypracowując najbardziej efektowną zwyżkę w całym indeksie. Do łask inwestorów wróciły też walory niektórych banków (PKO BO i BZ WBK) i CD Projektu. Z kolei sprzedający byli najbardziej aktywni na walorach PGNiG oraz spółek energetycznych. Chętnie pozbywano się też akcji JSW i Pekao.

Polska waluta radziła sobie ze zmiennym szczęściem. Złoty początkowo mocno tracił względem głównych walut, by w godzinach popołudniowych z nawiązką odrobić straty. Na koniec poniedziałkowych notowań płacono około 4,30 zł za euro i 3,77 zł za dolara.