Siła wszystkich strachów na rynkach wschodzących
Rok 2018 nie jest dobrym okresem dla rynków wschodzących. Od początku stycznia szeroki indeks MSCI EM stracił przeszło 8% i co ważne, wartość ta uwzględnia już odbicie, które obserwujemy w ostatnich tygodniach. Nie oznacza to, że wszystkie rynki spadały równomiernie. Warto zaznaczyć, że na tym tle warszawska giełda wygląda całkiem przyzwoicie, strata od początku roku nie przekracza obecnie 4%. Przyczyn tego zjawiska jest kilka. Głównym czynnikiem jest umacniający się dolar i rosnąca ścieżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Wpływa ona negatywnie na część gospodarek rynków wschodzących, z uwagi na wysokie zagraniczne zadłużenie w dolarze amerykańskim. Sprawia to duże problemy z obsługą długu zarówno przez podmioty prywatne, jak i instytucje rządowe. Problem mogliśmy obserwować w części mniej zaawansowanych gospodarek wschodzących. W ostatnich tygodniach z dużą siła uzewnętrznił się on w Turcji, co stało za silną przeceną na rynkach akcyjnych w pierwszej połowie sierpnia. Najsilniejszym czynnikiem zapalnym były indeksy w Chinach, które silnie zareagowały na kolejne doniesienia dotyczące wojen handlowych. Problem ceł na linii USA – Chiny wydaje się nierozwiązany. Ostatnie porozumienie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem, które stało za wzrostami na początku ostatniego tygodnia sierpnia, tylko wzmacnia ten problem (prezydent Donald Trump nie będzie już musiał udowadniać koncyliacyjnej postawy przed Kongresem). Niedawne kroki Centralnego Banku Chin, dotyczące zatrzymania deprecjacji juana, wydają się być pokojowo wyciągniętą ręką w kierunku oczekiwań USA (zarzuty dotyczące polityki walutowej Państwa Środka były wielokrotnie podnoszone przez DT). Problem wojen handlowych będzie wracał przynajmniej do listopadowych wyborów do Kongresu. Warto w tym miejscu podnieść jeszcze jedną kwestię. Kraje z mniejszą ekspozycją na problemy wymiany handlowej ze Stanami Zjednoczonymi zachowują się w tym roku bardzo dobrze. Przykładem są Indie, gdzie tamtejszy indeks zyskał od początku roku niemal 14%.
Rotacja aktywów na krajowej giełdzie jednak nie tak straszna
W ostatnich tygodniach jednym z najważniejszych tematów dotyczących krajowej giełdy była kwestia zmiany klasyfikacji polskiego rynku z rozwijającego się na rozwinięty w indeksach FTSE. W mediach pojawiały się mniej lub bardziej kasandryczne wizje i teorie, jednak konsensus był następujący – suma odpływów przewyższy napływy i będzie to czynnik negatywnie wpływający na GPW. Ostatnie tygodnie na GPW pokazują jednak, że była to błędna teza. Publikacja listy 37 spółek z podziałem na indeksy zdjęła nawis ryzyka. Ponadto, równolegle podjęto decyzje o reklasyfikacji polskich spółek w indeksach Stoxx. Do tej pory byliśmy również zaliczani do rynków rozwijających się, niemniej jednak na tych indeksach nie były oparte żadne fundusze. Włączenie Polski do prestiżowego indeksu Euro Stoxx 600 zmienia nieco perspektywę i niweluje dużą część negatywnych skutków związanych z decyzją FTSE. Dodatkowym czynnikiem wsparcia były kolejne doniesienia o pracowniczych programach kapitałowych (PPK), które w okrojonej wersji mają wejść w życie od 2019 roku (I faza nie obejmuje pracowników budżetówki). Czynnik ten powinien być wsparciem w szczególności dla średnich i małych podmiotów, które najmocniej odczuły coraz silniejsze umorzenia dokonywane przez OFE z uwagi na mechanizm suwaka bezpieczeństwa (przekazywanie środków do ZUS). Co prawda w sierpniu trudno doszukać się silnego wsparcia na wykresach mWIG40 oraz sWIG80, rosły jedynie duże spółki, ale w kolejnych miesiącach może to być decydujący czynnik warunkujący zachowanie się szerokiego rynku akcji na GPW.
Kamil Hajdamowicz, Doradca Inwestycyjny Vienna Life TU na Życie S.A. Vienna Insurance Group