Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
W poniedziałek Wall Street kontynuowała rajd końca roku. Tym razem pomógł bykom czynnik polityczny. Rynki dyskontowały wyniki kolacji Donalda Trumpa i Xi Jinpinga podczas szczytu G-20.
Ustalono podczas niej, że przez 90 dni obie strony nie będą zwiększały ceł. Jednocześnie będą toczone intensywne rozmowy mające na celu zawarcie umowy handlowej USA – Chiny. Chiny zobowiązały się też do zwiększenia importu z USA. Wartości tego zwiększenia nie ustalono, ale w poniedziałek Steven Mnuchin, sekretarz skarbu USA powiedział, że Chiny zobowiążą się do zwiększenia zakupów o 1,2 bln USD (przy 500 bln USD deficytu USA w handlu z Chinami...).
Jak widać nie rozstrzygnięto żadnych poważnych problemów, ale rynki dostały 90 dni spokoju i nadziei (o ile prezydent Trump tego okresu nie skróci jakimś tweetem...), więc byki miały w poniedziałek doskonały pretekst do dalszego podnoszenia indeksów. Dziś rano nastroje na rynkach były jednak bardzo słabe. Zaczęto głębiej spoglądać w to amerykańsko-chińskie porozumienie i okazało się, że prawie nic nie zostało zapisane z tego, o czym mówili Amerykanie. Nie ma nawet na piśmie tego okresu 90. dniowego zawieszenia broni. Nie wiadomo, kiedy ma się rozpocząć. Nie ma też nic o zniesieniu 40. procentowych ceł na amerykańskie auta. Zaczęło to wszystko wyglądać bardzo niepoważnie i stąd reakcja rynków. Najpewniej w trakcie dnia Amerykanie będą się starali wyjaśnić sytuację, ale szkoda została już zrobiona, a droga do spadków indeksów jest otwarta.
Dodajmy, że w poniedziałek również w USA opublikowano ostateczny, listopadowy, odczyt indeksu PMI dla przemysłu. Indeks wyniósł 55,3 pkt. (oczekiwano spadku z 55,7 na 55,4 pkt.). Bardziej istotny był indeks ISM dla przemysłu USA – on wyniósł 59,3 pkt. (oczekiwano spadku z 57,7 na 57,5 pkt.).
Pojawił się też raport o wydatkach na inwestycje budowlane (w październiku) – one spadły o 0,1% m/m (oczekiwano wzrostu o 0,3%). Rynek nieruchomości zdaje się zmierzać ku znacznemu spowolnieniu.