Wall Street rozpoczęła sesję od spadku indeksów. Po godzinie handlu indeks S&P 500 tracił już ponad jeden procent. Od tego momentu indeksy rozpoczęły odrabiać stracony teren. Pozostawało pytanie, czy uda się zakończyć sesję z niewielkimi zmianami indeksów. Nie udało się. Indeksy po raz czwarty z rzędu spadły – S&P 500 stracił 0,81%. Sytuacja staje się dla byków bardzo trudna.
GPW w czwartek na początku sesji potwierdzała to, że w dowolnym momencie nasz rynek może zmienić kierunek na wzrostowy. Mimo spadku indeksów na innych giełdach europejskich u nas WIG20 trzymał się blisko poziomu neutralnego. Przed południem barwił się jednak na czerwono.
Z czasem optymizm w Eurolandzie rósł, a to pomagało też (bardzo umiarkowanie) indeksom na GPW. Jednak potem konferencja szefa ECB (szczególne obniżenie prognoz dla gospodarki strefy i słowa o zagrożeniach) schłodziła nastroje w Europie. Dodatkowo spadki indeksów w USA wystraszyły graczy. WIG20 stracił 0,8%, ale mWIG40 spadł tylko o 0,13%.
W nocy w Chinach opublikowano dane o handlu zagranicznym. Były fatalne. Eksport w lutym spadł o 20,7% (oczekiwano 4,5%), a import o 5,2% (oczekiwano 1,4%). Nawet jeśli się weźmie pod uwagę przestój z powodu Nowego Roku Księżycowego to były bardzo złe dane. Nic dziwnego, że azjatyckie indeksy zanurkowały.
Dzisiaj czekać będziemy przede wszystkim na reakcję rynków na amerykański raport z rynku pracy. To ona pokaże drogę naszym indeksom. Niepokój przed przyszłotygodniowymi decyzjami w sprawie Brexitu powinien hamować apetyty byków.
Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
WIG ponownie oddalił się od linii trendu wzrostowego sprawiając tym samym, że sygnały sprzedaży z tego tygodnia stają się coraz bardziej wiarygodne. Wraz z wyprzedażą akcji nad Wisłą w ruch poszła waluta a czwartkowa przecena złotego względem dolara jest największa od sierpnia ubiegłego roku. Interesująco wygląda połączenie waluty z indeksem blue chips. Wczorajsze zamknięcie WIG20USD jest drugim najniższym w tym roku poziomem close uzmysławiając tylko, jak krucha jest owa „hossa" nad Wisłą. WIG20USD ponownie powrócił pod dzienną dwusetkę a bilans jego ostatniej podróży jest mocno niekorzystny dla akcyjnych byków. Na uwagę zasługuje tegoroczna porażka w oporowej strefie wyznaczonej przez sierpniowe ekstrema '18r oraz ujemnie nachylony układ średnich EMA_w. Podczas ostatniej kilkumiesięcznej aprecjacji doszło do wykształcenia się klina - struktury zapowiadającej ruch w stronę podstawy, która znajduje się w okolicy 550 stwarzając tym samym potencjał do jeszcze ok. 10% deprecjacji. Taki scenariusz współgrałby z tym co widać na wykresie WIGu jak i MSCI DM oraz to, co można odczytać na PLN_Index. Jeżeli byki chcą odmienić losy WIG20USD, tygodniowe close musiałoby wypaść powyżej 660 – do tej wysokości outlook jest negatywny. Otoczenie zewnętrzne przestało sprzyjać wzrostom na Książęca 4 a czwartkowy sygnał SELL by MA200_d wygenerowany przez S&P500 raczej nie zachęca do bycia akcyjnym optymistą. Ratunkiem dla akcjonariuszy może okazać się cykl futures, gdyż za tydzień wygasają derywaty, jednakże biorąc pod uwagę długość trwającej od grudnia wzrostowej fali może tak się okazać, że szczyt futures został już wykształcony i niedźwiedzie zaczynają grać swój koncert.